Jack Fairweather – „Ochotnik. Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-10-19 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
„Zamelduj, że rozkaz wykonałem”. Opowieść o człowieku, który dał się złapać i zamknąć w obozie koncentracyjnym, aby w jego sercu stworzyć ruch oporu i zniszczyć go od środka. Jack Fairweather bierze się za jedną z najbardziej niewiarygodnych historii II wojny światowej.
REKLAMA

Jack Fairweather – „Ochotnik. Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego” – recenzja i ocena

Jack Fairweather
„Ochotnik. Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego”
nasza ocena:
9/10
cena:
49,99 zł
Wydawca:
Znak Horyzont
Tłumaczenie:
Arkadiusz Romanek
Rok wydania:
2020
Okładka:
broszurowa ze skrzydełkami
Liczba stron:
496
Format:
158x225mm
ISBN:
978-83-240-7801-1
EAN:
9788324078011

Towarzyszymy Witoldowi od wybuchu II wojny światowej. Poznajemy jego nastawienie do walki i plany, widzimy wielką chęć działania, aż w końcu moment, w którym zdecydował się trafić do Auschwitz. Jego praca w obozie stanowi główną treść książki – przedstawione są sposoby najpierw na odnalezienie się w nowej rzeczywistości, potem na budowanie ruchu oporu. Sukcesy przeplatają się z porażkami i gorszymi momentami. Razem ze współwięźniami pisze raporty, które wysyła do państw zachodnich z nadzieją, że ci odpowiedzą na jego wezwania do nalotu na obóz i zatrzymania ludobójstwa. Tak duża bierność wobec tego, co się dzieje w Auschwitz, i brak wiary w wysyłane raporty, mocno wstrząsają Pileckim, który cały czas czuje ogromną potrzebę działania. Jednak nie może liczyć na pomoc z zewnątrz. W końcu ucieka z obozu i sam próbuje przekonać polityków do ataku. Ponieważ nie przynosi to skutku, Witold skupia się na powstaniu w Warszawie i dalszych działaniach w stolicy. Poznajemy jego losy po wojnie aż do aresztowania przez władze komunistyczne. Choć trudno w to uwierzyć, sam uważał, że trafił do jeszcze gorszego miejsca niż Auschwitz. Skazany na śmierć 25 maja 1948 roku został zamordowany strzałem w tył głowy.

Jack Fairweather to brytyjski pisarz i dziennikarz wojenny. Był korespondentem „The Daily Telegraph” w Bagdadzie oraz „The Washington Post” w Afganistanie. Za swoje prace i książki został kilkukrotnie nagrodzony.

Jego książka jest szczegółową, rzetelną i ciekawą historią życia Pileckiego, czego namiastką są przytoczone niżej fragmenty. Jest to bardzo ważna postać, dzięki której świat miał szansę tak szybko dowiedzieć się dokładnie, co dzieje się wewnątrz obozu. Trzeba przyznać, że autor wykonał ogromną pracę, aby zadbać o poziom merytoryczny. Zebrał dużo różnorodnych materiałów źródłowych w postaci prac, zdjęć i map, a następnie złożył to w spójną i ciekawą całość. Jednocześnie ożywił narrację, wzbogacił historię o faktyczne emocje bohaterów i skupił uwagę na szczegółach. Dzięki temu, choć książka obszerna, a temat niełatwy, czyta się ją z wielkim zainteresowaniem.

Na samym początku zauważymy emocjonalne podejście autora do historii, którą opisuje. Za pomocą swojej książki Fairweather chce zrobić coś więcej, niż tylko opowiedzieć o życiu Pileckiego i jego działaniach w czasie wojny. Skupia się na szczegółach i wewnętrznych przeżyciach postaci, dba również o zapoznanie czytelnika z licznymi ciekawostkami, co zdecydowanie pozytywnie wpływa na odbiór jego dzieła.

Na pewno musimy się przygotować na cały wachlarz emocji w trakcie czytania. Poznajemy codzienność w obozie, próby przetrwania i zniszczenia go od środka…

Aktywność ruchu oporu stawała się coraz bardziej zauważalna na blokach: wciągnięci do współpracy mężczyźni częściej zachęcali innych więźniów do współpracy i umiejętnie wywierali presję na tych, którzy uważani byli za donosicieli. Witold zachęcał także swoich rekrutów, żeby wpływali na kapo małymi łapówkami – a to przekupując ich podprowadzoną z kuchni kostką margaryny, a to podsuwając im przemycony bochenek chleba – a potem starali się zajmować w poszczególnych komandach co ważniejsze stanowiska. Dzięki temu mogli mieć realny wpływ na codzienne działanie obozu.

REKLAMA

…zaskoczenie i niedowierzanie, gdy dowiadujemy się, że Pilecki obawia się wydostania z obozu przed czasem…

Dziwnie się czuł, przyznając się przed samym sobą do tego, że działalność konspiracyjna w obozie dawała mu niemal osobliwe poczucie szczęścia. «To też praca, którą rozpocząłem tu, frapowała mnie całego, bez reszty, a że zaczęła rozwijać się coraz szybciej, zgodnie z planem, naprawdę zacząłem się obawiać, by rodzina nie wykupiła mnie, jak innych kolegów, bo przecież również żadnej sprawy tu nie miałem (...)” – wspominał po wojnie. Bardzo prawdopodobne, że Karol przekazał jego rodzinie wiadomość, aby pod żadnym pozorem nie próbowała go uwolnić.»”

…strach i niepokój, gdy czytamy, jak więźniowie po raz pierwszy widzą masowe morderstwa i próbują uświadomić sobie, co właśnie tworzy się na ich oczach:

_Witold nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że oto stał się świadkiem powstania pierwszej w obozie komory gazowej, pozwalającej Niemcom mordować na skalę niemal przemysłową. Nie potrafił także objąć rozumem istoty koncepcji masowego uśmiercania ludzi.…

Odczuwamy napięcie i adrenalinę podczas ryzykownych akcji w obozie, kiedy Pilecki ze współwięźniami ustala szczegóły działań i tworzy ruch oporu. Bezsilność i wściekłość dzieloną z Pileckim, gdy ten po raz kolejny odbija się od ściany, zaś jego działania nie przynoszą efektów.

Przed wyjazdem do Warszawy Witold otrzymał list od Stefana. Rozerwał kopertę, jednak nie znalazł w środku żadnej wzmianki o planowaniu wsparcia dla powstania w obozie. Stefan pisał jednak, że kwatera główna w Warszawie ustosunkowała się «bardzo przychylnie (...) do odznaczenia (...) za pracę w Oświęcimiu». Witold podarł list, krzywiąc się z niesmakiem. Nie chciał żadnego odznaczenia. Chciał działać.

Możemy się natknąć nawet na anegdoty i kuriozalne sytuacje. „«Muszę jednak wspomnieć legendarną już świnię, przewożoną w wagonie kolejowym w ubraniu kobiety wiejskiej, z chustką, osłaniającą martwy ryj, która nawet u pozbawionych poczucia humoru żandarmów wywołała homerycki wybuch śmiechu» – pisał Korboński.”

„Ochotnik” jest bardzo wartościową pozycją, którą polecam wszystkim zaciekawionym nieco innym ujęciem tematu II wojny światowej i obozów koncentracyjnych. Łatwo zapomnieć, że historia to nie tylko nazwiska, daty i nazwy miejsc bitew. Historia to przede wszystkim ludzie, ich zachowania, ryzyko, które podejmują, emocje i decyzje. Książka Fairweathera jest świetnym przykładem na to, jak można tę historię opowiadać.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Jacka Fairweathera „Ochotnik. Prawdziwa historia tajnej misji Witolda Pileckiego” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Anna Szczykutowicz
Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim i harcerka ZHR. Interesuje się historią lokalną, zwłaszcza świętokrzyską partyzantką. Miłośniczka pieszych wędrówek i gór.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone