Adam Daniel Rotfeld – „ W cieniu” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-01-14 09:37
wolna licencja
poleć artykuł:
„W cieniu” zwraca uwagę już w empiku – bo między tomem rozmów z Nergalem i satyryczną książeczką Ogórka i Bralczyka leży elegancko wydany wywiad-rzeka z doświadczonym dyplomatą i ministrem spraw zagranicznych w rządzie Marka Belki. Spośród tych cudów zapewne najlepiej wybrać właśnie Rotfelda, szczególnie jeśli do tej pory uważało się politykę zagraniczną za sprawę mętną i nudną.
REKLAMA
Adam Daniel Rotfeld
W cieniu. 12 rozmów z Marcinem Wojciechowskim
nasza ocena:
8/10
cena:
40,00 zł
Wydawca:
Agora i Polski Instytut Spraw Międzynarodowych
Rok wydania:
2012
Okładka:
twarda
Liczba stron:
288
Format:
14,5x22 cm
ISBN:
978-83-268-0684-1

Spis treści może sugerować, że mamy do czynienia z „Alfabetem Rotfelda”, bowiem dziesięć z dwunastu rozmów za punkt wyjścia bierze jedną z wybitnych postaci (polityków, intelektualistów), z którymi stykał się minister i którzy go inspirowali. Jednak, mimo iż dostajemy nieraz bardzo ciekawe charakterystyki poszczególnych postaci (np. przy okazji „Imperium” Kapuścińskiego: Są tam wspaniałe fragmenty, ale też płycizny, bo Rysiek nigdy nie przykładał wielkiej wagi do szczegółów opisywanego porządku administracyjno-politycznego), najszersze partie dialogów między Rotfeldem a Wojciechowskim dotyczą zmieniającego się porządku międzynarodowego, budowy Unii Europejskiej, imponderabiliów polityki zagranicznej czy – co nie mniej ciekawe – biografii ministra. Biografii naznaczonej tragedią Holocaustu i zniszczenia Kresów Wschodnich, trudami działania w systemie PRL, marnującym środki i talenty, ale i imponującą pracą państwowca, który w ciągu kariery poznał najwybitniejsze postaci światowej polityki.

Rotfeld podkreśla swój pozytywny stosunek do religii, odróżniający go od większości jego środowiska. Ma także silnie ugruntowane wyobrażenie tego, jaką postawę powinien przyjąć polityk, które może wyjaśniać jego przynależność do rządu SLD:

W miarę upływu lat coraz bardziej skłaniam się do tego, że to konserwatywni reformatorzy dają ludziom zarówno poczucie zakotwiczenia i stabilności, osadzenia w konkretnym czasie, miejscu, tradycji i kulturze, jak i zrozumienie konieczności dostosowywania się do tego, co niesie życie, i wprowadzania konieczności zmian. I nie ma znaczenia to, czy rządzą partie socjaldemokratyczne (jak to się działo przez długie lata w krajach nordyckich), czy konserwatywne.

Co do zjednoczenia Europy, twierdzi: nie idealizuję Unii […] jest ona nadmiernie zbiurokratyzowana, procedury niekiedy zostały doprowadzone do absurdu jednak akcesja do Unii i członkostwo w niej są dla nas błogosławieństwem na miarę, jaką było przyjęcie przez Mieszka I chrztu. Błogosławieństwo to ma polegać na narzucaniu Polsce norm i standardów – w sprawie ochrony środowiska, produkcji leków etc. Przykładem zarówno negatywnych cech Unii, jak i naszych możliwości wzbogacenia tego organizmu o nowe spojrzenie jest anegdota o Korei Północnej:

REKLAMA
Polski ambasador w Korei Północnej został poproszony o przygotowanie […] ankiety-sprawozdania o tym kraju. Był tam punkt dotyczący roli organizacji pozarządowych. Ambasador napisał jedno zdanie. Stwierdził zgodnie z prawdą, że w Korei Północnej nie ma takich organizacji. […] W Brukseli jednak oceniono takie podejście negatywnie, bo ważniejsze są rubryki i formalności. Pewne sprawy unijnym biurokratom nie mieszczą się w głowie, na przykład to, że w Korei Północnej może nie być organizacji pozarządowych.

Unia cierpi również na brak mężów stanu, wyznaczających nowe horyzonty – konkluduje.

Ciekawe są wspomnienia Rotfelda z działalności politycznej: te dotyczące przygotowań do KBWE – ukazujące oblicze młodych dyplomatów z PRL, zarówno próbujących coś ugrać dla pozycji Polski, jak i liczących na powolną liberalizację systemu od środka – a także i te dużo świeższe.

Byłem wtedy wiceministrem spraw zagranicznych, zastępcą Włodzimierza Cimoszewicza. Jak pan pamięta, kupiliśmy wówczas od USA myśliwce F-16. Zapadła decyzja, by kupić samoloty dla VIP-ów od Francuzów. Uzyskaliśmy zresztą od nich korzystną ofertę i niską cenę. Zadzwonił do mnie ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów Marek Wagner z prośbą, bym poinformował ambasadora Francji, że transakcja nie będzie mogła być sfinalizowana. Na moje pytanie: „Dlaczego?” usłyszałem: „Dokonujemy cięć w budżecie. Nikt w Polsce decyzji o zakupie samolotów dla VIP-ów nie zrozumie.

Rotfeld wyjaśnia również kulisy decyzji o poparciu amerykańskiej interwencji w Iraku, chociaż przyznaje: podzielałem pogląd Jana Pawła II, że zbrojna interwencja w Iraku była decyzją niesłuszną. Jednak w naszym interesie było udzielenie Amerykanom poparcia w tej niesłusznej sprawie.

Książka nie zawiera jakichś myśli niesłychanie świeżych czy wybitnych, przybliża jednak przystępnie pracę współczesnego dyplomaty i obecne trendy myślenia o relacjach międzynarodowych. Momentami inspiruje. Humoru nie psuje nawet kilka potknięć redakcyjnych.

Zobacz też

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Mleczak
Student Instytutu Historii UJ. Interesuje się historią dyplomacji i dziejami Hiszpanii (XIX-XX w.), działa w Krakowskim Klubie Teologii Politycznej. W wolnym czasie czyta science-fiction, pływa i tłucze w Europa Universalis.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone