Bitwa Warszawska – cud nie był potrzebny

opublikowano: 2017-12-20 18:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Największe zwycięstwo w polskiej historii? Zapewne tak, bo bez niego nie powstałaby nowoczesna polska państwowość. Czy Bitwa Warszawska z sierpnia 1920 była cudem czy sumą kalkulacji, zimnej krwi i męstwa?
REKLAMA

Bitwa warszawska jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym stała się tematem filmów. Dowiedz się o najważniejszych z nich

W sierpniu 1920 roku Józef Piłsudski wiedział, że aby przygotować kontrofensywę znad Wieprza i uderzyć na prącą na zachód Armię Czerwoną, za wszelką cenę trzeba zatrzymać wroga pod Warszawą. Planując operację, spędził kilka bezsennych nocy. Kilka lat później w książce Rok 1920 pisał:

Wieczorem 5 sierpnia i w nocy na 6, nie na jakiejś naradzie, lecz w samotnym pokoju w Belwederze przepracowywałem siebie samego dla podjęcia decyzji […] Istnieje cudowne określenie największego znaczenia duszy ludzkiej na wojnie ‒ Napoleona, który mówi o sobie, że gdy przystępuje do dania ważniejszej decyzji na wojnie, jest comme une filie qui accouche ‒ jak dziewczyna, która rodzi…

Na początku sierpnia 1920 roku Polska znalazła się w krytycznym położeniu. Armia Czerwona przekroczyła Bug i parła na Warszawę, na południowym odcinku frontu zagrożony był zaś Lwów. Wojsko Polskie było w ciągłym odwrocie. Na domiar złego Polacy musieli liczyć głównie na siebie. Zachodni sojusznicy Wielka Brytania i Francja na lipcowej konferencji w Spa narzucili premierowi Władysławowi Grabskiemu upokarzające warunki mediacji w konflikcie z bolszewicką Rosją i udzieliły Polsce ograniczonego wsparcia w sprzęcie wojskowym i amunicji. Dostawy te były zresztą blokowane w Belgii, Niemczech, Czechosłowacji i Gdańsku. Aliancka misja polityczno-wojskowa, która przybyła do Warszawy 25 lipca 1920 roku, miała nie tylko doradzać, ale także patrzeć polskim władzom na ręce i – jeśli się uda - doprowadzić do zastąpienia marsz. Piłsudskiego przez bardziej powolnego aliantom polskiego dowódcę lub francuskiego generała Maxime’a Weyganda.

Bij bolszewika! , polski plakat propagandowy z 1920 roku. Fot. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie (prawa zastrzeżone)

Józef Piłsudski musiał postawić wszystko na jedną kartę i stoczyć rozstrzygającą bitwę na wschód od Wisły. Planował kontrofensywę już wcześniej, ale te zamiary zniweczył szybki odwrót wojsk polskich z kolejnych rubieży, przede wszystkim znad Bugu. 2 sierpnia marszałek powrócił z frontu do Warszawy. Zastanawiał się, co robić. Bił się z myślami i analizował dokumenty przygotowane przez Oddział III Sztabu Generalnego oraz meldunki z frontu. A te były nie najlepsze – bolszewicy niepowstrzymanie parli naprzód. Jednak na podstawie informacji radiowywiadu, który odczytywał depesze nieprzyjaciela, Naczelny Wódz wiedział, że siły dwóch bolszewickich frontów − Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego i Południowo-Zachodniego Aleksandra Jegorowa − nie połączą się w najbliższym czasie. Między nimi na Lubelszczyźnie wytworzyła się spora luka, którą można była wykorzystać. Polakom sprzyjało też to, że odsłoniętą lewą flankę Frontu Zachodniego stanowiła niezbyt liczna i rozciągnięta na dużej przestrzeni Grupa Mozyrska. Piłsudski postanowił uderzyć w ten najsłabszy punkt przeciwnika oddziałami skoncentrowanymi nad Wieprzem i oskrzydlić armie Tuchaczewskiego. Te jednak najpierw za wszelką cenę należało zatrzymać pod Warszawą.

REKLAMA

Nad ranem 5 sierpnia Piłsudski odbył naradę z szefem Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP gen. Tadeuszem Rozwadowskim. On również był zwolennikiem manewru ofensywnego, choć obawiał się, że rejon koncentracji nad Wieprzem jest zbyt odległy od Warszawy (dzieliło je ponad 100 km) i uderzenie stamtąd nie odciąży dostatecznie szybko jej obrony. Gen. Weygand zaś radził, aby skoncentrować część sił w rejonie Ostrołęki lub Modlina i wyprowadzić płytką kontrofensywę z północy na Mińsk Mazowiecki. Ta koncepcja nawiązywała do sławnej bitwy nad Marną z 1914 roku, kiedy Francuzi odrzucili Niemców spod Paryża. Ostatecznie Rozwadowski poparł plan Piłsudskiego.

Linia frontu w wojnie polsko-bolszewickiej w sierpniu 1920 roku (rys. Halibutt , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

6 sierpnia (w 6. rocznicę wymarszu z Krakowa Pierwszej Kompanii Kadrowej − Piłsudski uważał to za dobry omen) Sztab Generalny wydał rozkaz nr 8358/III do przegrupowania wojsk polskich. Podzielono je na trzy fronty: Północny gen. Józefa Hallera, Środkowy gen. Edwarda Rydza-Śmigłego i Południowy gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego (ten nie przyjął stanowiska i dowódcą frontu został gen. Wacław Iwaszkiewicz). Front Północny miał nie dopuścić do oskrzydlenia wzdłuż granicy niemieckiej oraz osłabić nieprzyjaciela przez krwawe odbicie jego oczekiwanych na przyczółkach warszawskich ataków. Frontowi Środkowemu powierzono zadanie ofensywne: szybkie zebranie na dolnym Wieprzu armji manewrowej, która by uderzyła następnie na flankę i tyły nieprzyjaciela, atakującego Warszawę, i rozbiła go. Front Południowy miał zadanie wiązać nieprzyjaciela na południu, przesłaniając Lwów i zagłębie naftowe. Plan kontrofensywy był ryzykowny, bo polskie oddziały musiały się oderwać od naciskającego je przeciwnika i dotrzeć w wyznaczone rejony – zwłaszcza jednostki przydzielone do grupy manewrowej zbierającej się nad Wieprzem, które musiały przejść nawet 200 km. Było też mało czasu na przygotowanie do obrony przedpól stolicy.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
Grudzień 2017

Plan bitwy został uszczegółowiony przez gen. Rozwadowskiego rozkazem operacyjnym nr 10 000 (był to fikcyjny numer nadany dla zmylenia wroga). Na podstawie informacji, że główne siły bolszewickie zbliżają się do Warszawy i Modlina od północnego wschodu, szef sztabu wzmocnił 5. Armię gen. Władysława Sikorskiego Brygadą Syberyjską i 18. Dywizją Piechoty, powierzając mu nie tylko obronę, ale też wyprowadzenie natarcia znad rzeki Wkry.

REKLAMA
Polskie pozycje obronne pod Miłosną, sierpień 1920 (fot. domena publiczna)

Piłsudski zdecydował, że będzie osobiście dowodził grupą manewrową znad Wieprza. 12 sierpnia, przed wyjazdem z Warszawy, spotkał się z premierem Witosem i na wypadek klęski wręczył mu dymisję ze stanowisk Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. O jej ogłoszeniu miał zdecydować premier. Witos dymisji nie przyjął, a po wojnie zwrócił dokumenty Piłsudskiemu.

Dajosz Warszawu!

Tuchaczewski, dowodzący Frontem Zachodnim z kwatery głównej w Mińsku (białoruskim), był pewny sukcesu. Wierzył, że Warszawę uda się zająć z marszu. Nad Wisłą miał się zrealizować scenariusz, który zapowiedział w buńczucznym rozkazie wydanym przed rozpoczęciem ofensywy na Białorusi:

We krwi rozgromionej armii polskiej utopicie przestępczy rząd Piłsudskiego. […] Na zachodzie decydują się losy światowej rewolucji. Przez trupa białej Polski przechodzi droga do światowego pożaru.
Polscy żołnierze ze sztandarami zdobytymi na bolszewikach w bitwie warszawskiej (fot. domena publiczna)

Tuchaczewski skierował 4. Armię Dmitrija Szuwajewa oraz 3. Korpus Kawalerii Gaja Bżyszkiana nad dolną Wisłę. 15. Armia Awgusta Korka miała sforsować rzekę pomiędzy Wyszogrodem a Płockiem. Na Modlin nacierała 3. Armia Władymira Łazarewicza. Przedmoście warszawskie szturmowała 16. Armia Nikołaja Sołłohuba wsparta przez 21. Dywizję Strzelców z 3. Armii. Na odcinku Góra Kalwaria–Dęblin miała operować Grupa Mozyrska Tichona Chwiesina, która powinna się przeprawić przez Wisłę pod Maciejowicami. 1. Armia Konna oraz 12. Armia z Frontu Południowo-Zachodniego, które miały być podporządkowane Tuchaczewskiemu, nie dotarły nad Wisłę, gdyż dowodzący frontem Jegorow i jego komisarz polityczny Józef Stalin chcieli zdobyć Lwów i sabotowali rozkazy z Moskwy. Tuchaczewski miał do dyspozycji ok. 136 tys. żołnierzy, ok. 600 dział i 2500 karabinów maszynowych, ok. 30 samochodów pancernych.

Czerwonoarmistów zagrzewało do walki hasło Dajosz Warszawu! (Dawaj Warszawę!), obietnice wypłaty nagród pieniężnych oraz przyzwolenia na rabunek polskiej stolicy i innych zdobytych miast. Bolszewicka propaganda głosiła, że robotnicy i chłopi uciśnieni przez „pańską” Polskę mieli ich witać jak wybawców. Na zajęcie Warszawy czekał Tymczasowy Rewolucyjny Komitet Polski, czyli przyszły rząd bolszewickiej Polskiej Republiki Rad, z Julianem Marchlewskim i Feliksem Dzierżyńskim na czele.

Wielka bitwa nad Wisłą

Bitwa warszawska – wbrew nazwie – toczyła się nie tylko w rejonie Warszawy, ale na kilkusetkilometrowym obszarze od Grudziądza i Torunia na północy po Dęblin i Puławy na południu. Najcięższe walki miały miejsce na przedmościu warszawskim, którego broniła 1. Armia gen. Franciszka Latinika, oraz nad Wkrą i Bugo-Narwią, gdzie operowała 5. Armia gen. Sikorskiego.

REKLAMA
Józef Piłsudski w rozmowie z Edwardem Rydzem-Śmigłym

Batalia zaczęła się 13 sierpnia, gdy bolszewicy przełamali polską obronę pod Radzyminem i zajęli go. Sytuacja była bardzo zła, zwłaszcza że polskie dowództwo dysponowało na tym odcinku skromnymi odwodami. Do tego przejęto depeszę dowódcy 16. Armii bolszewickiej, że następnego dnia ruszy ona pełną siłą do natarcia na przedmoście warszawskie.

Aby zlikwidować wyłom pod Radzyminem, gen. Haller rzucił do walki 1. Dywizję Litewsko-Białoruską. Żołnierze z Kresów wdarli się do Radzymina, lecz nie zdołali go utrzymać; krwawe walki rozgorzały również o Leśniakowiznę i Ossów pod Wołominem. Trwały też boje na południowym odcinku obrony przedmościa warszawskiego pod Starą Miłosną, Wiązowną i Emowem. Kryzys w rejonie Radzymina udało się zażegnać dopiero 15−16 sierpnia, gdy miasteczko zostało ostatecznie odbite i udało się odtworzyć pierwszą linię obrony.

Oddziałom 1. Armii pomogło podjęte 14 sierpnia natarcie 5. Armii znad Wkry (Armia Czerwona miała na tym odcinku ponaddwukrotną przewagę w ludziach). Polscy kawalerzyści podczas śmiałego wypadu na Ciechanów zdobyli radiostację 4. Armii, paraliżując jej łączność z dowództwem Frontu Zachodniego. To uniemożliwiło zdezorientowanemu Szuwajewowi podjęcie zdecydowanych działań. W efekcie 16 sierpnia Polacy odbili Nasielsk i podjęli ataki na Serock i Pułtusk.

O świcie 16 sierpnia ruszyło oczekiwane uderzenie pięciu dywizji piechoty i brygady kawalerii znad Wieprza na rozciągniętą pomiędzy Brześciem Litewskim a Maciejowicami Grupę Mozyrską. Polscy żołnierze wdarli się głęboko w obszar kontrolowany przez nieprzyjaciela i już drugiego dnia ofensywy zagrozili tyłom bolszewickiej 16. Armii. Następnego dnia oddziały polskie osiągnęły linię: Mińsk Mazowiecki-Kałuszyn-Siedlce-Biała Podlaska. Bolszewicy, zaskoczeni siłą i rozmachem natarcia, uciekali w panice lub poddawali się całymi grupami. W tej sytuacji działania 3. Korpusu Konnego nad Wisłą, który bez powodzenia próbował zdobyć przeprawy na Wiśle we Włocławku (15−16 sierpnia) i Płocku (18−19 sierpnia), nie miały już większego znaczenia.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
Grudzień 2017

Tuchaczewski dopiero po kilku dniach zorientował się w sytuacji i zarządził odwrót. Był on jednak spóźniony, gdyż Polacy opanowali przeprawy na Bugu i zagrozili oskrzydleniem 15. i 3. Armii. 19 sierpnia na rozkaz Piłsudskiego rozpoczęto pościg za uchodzącymi bolszewikami. 22 sierpnia został wyzwolony Białystok.

Rozkaz operacyjny Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP z 6 sierpnia 1920 roku o przegrupowaniu wojsk polskich. Fot. ze zbiorów Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku (prawa zastrzeżone)

Część sił bolszewickich operujących na północnym odcinku frontu podczas odwrotu została osaczona i, nie mogąc się przebić na wschód, przeszła granicę niemieckich Prus Wschodnich. W efekcie polskiej kontrofensywy trzy armie bolszewickie zostały rozbite, a 4. Armia i 3. Korpus Konny poniosły spore straty i zostały wyeliminowane z walki. Szacuje się, że Armia Czerwona straciła w Bitwie Warszawskiej ok. 25 tys. zabitych, rannych i zaginionych, ok. 50 tys. żołnierzy trafiło do polskiej niewoli, a 30 tys. zostało internowanych przez Niemców. Polskie straty wyniosły 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i ok. 10 tys. zaginionych. Dzięki temu zwycięstwu Polacy odzyskali inicjatywę w wojnie z bolszewikami. W stoczonej pod koniec sierpnia bitwie pod Komarowem udało się wykrwawić i zmusić do odwrotu 1. Armię Konną, a w rozegranej pod koniec września bitwie nad Niemnem zadano ostateczny cios wojskom Tuchaczewskiego. Bolszewicy zostali pobici. 18 października 1920 roku wszedł w życie rozejm, a 18 marca 1921 roku podpisano pokój w Rydze.

REKLAMA

Cud nad Wisłą, czyli ludzie i symbole

Bitwa warszawska, która ocaliła niepodległość Polski, trwale wpisała się w narodową mitologię. Do dziś nazywa się ją cudem nad Wisłą. Tego sformułowania jako pierwszy użył endecki polityk i dziennikarz Stanisław Stroński na łamach „Rzeczpospolitej” z 14 sierpnia 1920 roku, gdy rozpoczęło się bolszewickie uderzenie na Warszawę. Nawiązując do francuskiego cudu nad Marną z 1914 roku, błagał o podobny akt łaski Bożej dla Polaków:

I gdy w jutrzejszą niedzielę zbiorą się miliony ludności polskiej w kościołach i kościółkach naszych, ze wszystkich serc popłynie modlitwa: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę, Wolność, zachowaj nam Panie. Błogosławiony tą modlitwą ojców, matek, sióstr i małej dziatwy o ziszczenie się cudu Wisły, żołnierz polski pójdzie naprzód z tym przeświadczeniem, że oto przypadło mu w jednej z najcięższych chwil w naszych tysiącletnich dziejach być obrońcą Ojczyzny.
Pomnik ks. Skorupki przed archikatedrą praską (domena publiczna).

Symboliczne znaczenie miało też to, że kulminacyjny moment walk pod Warszawą przypadł 15 sierpnia – w święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Dla Kościoła katolickiego i milionów wiernych było oczywiste, że Polacy zawdzięczali zwycięstwo jej wstawiennictwu. Powszechnie znanym męczennikiem sprawy niepodległości i walki z antychrześcijańskim komunizmem stał się poległy pod Ossowem ksiądz Ignacy Skorupka. Do tego doszła duma z polskiego sukcesu, który miał wpływ na losy Europy, a może nawet całego świata – wszak Armia Czerwona parła na zachód, by wzniecić rewolucję. Nie na darmo lord d’Abernon, brytyjski dyplomata i naoczny świadek wydarzeń w Polsce z 1920 roku, uznał Bitwę Warszawską 18. decydującą bitwą w dziejach świata.

REKLAMA

Zwolenników marsz. Piłsudskiego określenie „cud nad Wisłą” drażniło. Wymyślił je w końcu ich zagorzały przeciwnik polityczny. Odbierali je jako akt niewiary w kompetencje Naczelnego Wodza i chęć zdeprecjonowania jego sukcesu. Spór o to, kto miał największy udział w zwycięstwie, trwał długo. Gorzko pisał Ignacy Daszyński, w 1920 roku wicepremier:

Gdyby jenerał Weygand mieszkał w Polsce, co roku Polacy szliby 15 sierpnia do jego drzwi i co roku całowali by go po rękach za to, że to on, a nie Piłsudski zwyciężył [...].Ale ponieważ jen. Weygand mieszka we Francji, więc obmyślono „Cud nad Wisłą”, zrobiono po kolei jen. J. Hallera, Sikorskiego, ks. Skorupkę, a wreszcie Matkę Boską zwycięzcami, byle tylko nie zawdzięczać Piłsudskiemu ocalenia.
Generał Tadeusz Rozwadowski, 1920–1927 (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-W-451)

Z Z kolei Piłsudski i jego otoczenie stanowczo przeciwstawiali się podkreślaniu zasług generałów Rozwadowskiego, Weyganda, Hallera czy Sikorskiego. Tym bardziej że po zamachu majowym z 1926 roku triumf w wojnie 1920 roku był jednym z tytułów do sprawowania władzy w Polsce przez obóz sanacyjny.

Dziś pojęcie „cud nad Wisłą” utraciło pejoratywne konotacje. Obok znaczenia symbolicznego to określenie rozumie się po prostu jako niespodziewaną zamianę przesądzonej – wydawałoby się – klęski w zwycięstwo. Rozumując w kategoriach racjonalnych, zwłaszcza wojskowych, trzeba podkreślić, że w sierpniu 1920 roku nie wydarzył się żaden cud. Naczelny Wódz przyjął bardzo dobry plan kontrofensywy, sztabowcy z gen. Rozwadowskim na czele dobrze go opracowali, a Wojsko Polskie dzielnie i skutecznie go zrealizowało. Kluczowe okazały się umiejętności dowódców, wola walki żołnierzy i ofiarność całego społeczeństwa na rzecz obrony państwa. Oczywiście nie zabrakło trudnych momentów, jak pod Radzyminem, gdy o mały włos nie pękła obrona przedmościa warszawskiego, przydało się żołnierskie szczęście, jak w Ciechanowie. Polakom bardzo pomogły także błędy popełnione przez dowództwo bolszewickie: nadmierny triumfalizm, niedocenienie woli walki Polaków, rozproszenie sił, kiepska koordynacja działań i niewykonywanie rozkazów, złe zaopatrzenie oddalonych od swojego zaplecza oddziałów Armii Czerwonej, słabe morale w jej szeregach.

Suma tych czynników złożyła się na polski triumf w bitwie warszawskiej. Nieodmiennie ta batalia będzie się kojarzyć Polakom z marsz. Józefem Piłsudskim. Naczelny Wódz na zawsze pozostanie ojcem zwycięstwa, tak jak w wypadku klęski na niego spadłoby jej odium.

Warto przeczytać:

  • Grzegorz Nowik, Wojna światów 1920: Bitwa Warszawska, Poznań – Sulejówek 2011
  • Janusz Osica, Andrzej Sowa, Bitwa Warszawska: 1920 − rok niezwykły, rok zwyczajny, Poznań 2011
  • Józef Piłsudski, Rok 1920, Łódź 1989

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
Grudzień 2017
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Bogusław Kubisz
Historyk, redaktor „Mówią wieki”, zajmuje się historią najnowszą.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone