Czym zajmowała się warszawska Służba Bezpieczeństwa?

opublikowano: 2020-07-25 13:25
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Służba Bezpieczeństwa zobowiązana była działać wedle zasad zebranych w licznych instrukcjach resortowych, na czele z tą poświęconą pracy operacyjnej i jej dokumentowaniu. Czym zajmowała się warszawska SB? Jak przedstawiała się statystyka spraw prowadzonych przez funkcjonariuszy?
REKLAMA

Statystyka spraw warszawskiej SB

Uwagę funkcjonariuszy warszawskiej SB rocznie przykuwały w różnym stopniu setki spraw operacyjnych. Ich liczba wynikała z tzw. ruchu spraw, czyli wpływu nowych, wciąż prowadzonych oraz bilansu przejmowanych i oddawanych innym komórkom policji politycznej. Przykładowo łącznie w pierwszym kwartale 1957 r. warszawska SB miała zarejestrowanych 393 sprawy, w tym większość biernych. Wśród nich znalazło się 313 ewidencji obserwacyjnej, 64 agenturalnego sprawdzenia, 5 agenturalno-poszukiwawczych oraz znakomitą mniejszość czynną: 2 agenturalno-śledcze, 2 agenturalne na osobę, 1 agenturalno-grupowa. Oznaczało to, że średnio jeden pracownik obłożony był 2,2 sprawy. Postępowania dotyczyły 417 osób. Ich charakter i liczba wskazują, że dla warszawskiej SB najważniejsze wówczas było monitorowanie sytuacji w poszczególnych środowiskach, a nie aktywna ich inwigilacja, z czym akurat był szczególny kłopot z racji raz: kolejnej reformy i stąd pewnego skostnienia aktywności funkcjonariuszy, a dwa: kryzysu z dopływem wiadomości od osobowych źródeł informacji inspirowanym odwilżowym klimatem październikowych przemian na szczytach władzy PRL. Dość powiedzieć, iż pod koniec 1957 r. nadal SB miała tylko jedną sprawę agenturalno-grupową. Co więcej, było to bezpośrednie dziedzictwo warszawskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego i starano się jak najszybciej je zweryfikować.

Teczka personalna tajnego współpracownika (aut. Leszek Jańczuk, CC BY-SA 4.0)

Na początku lat sześćdziesiątych liczba prowadzonych spraw przez SB wyraźnie zmalała. W 1962 r. prowadzono ich ogółem 217 (w tym 17 rozpracowań, 92 sprawdzające i 108 obserwacyjnych). Średnio rzecz ujmując, na jednego pracownika przypadało wtedy 1,4 sprawy, co było istotnym spadkiem w stosunku do stanu z początku aktywności SB. Nie oznacza to bynajmniej, że funkcjonariusze musieli się nudzić. Obarczano ich bowiem wieloma innymi obowiązkami – choćby pieczą nad delegacjami zagranicznymi wizytującymi Warszawę czy opiniowaniem dotyczącym obywateli, którzy mieli podjąć pracę z tajnymi materiałami.

Niezależnie od powyższego w kolejnych latach pula spraw na ogół rosła. Ogólny stan spraw operacyjnych warszawskiej SB na przestrzeni rozpatrywanych lat działania sięgał kilkuset (np. 284 w roku 1963), co stanowiło wzrost o 13,4 proc. w stosunku do roku wcześniejszego. Oznaczało to jednak zarazem średni spadek obciążeń na jednego pracownika do 0,8 sprawy. Zmieniały się proporcje nie tylko pomiędzy poszczególnymi kategoriami spraw, ale też podejmowaną tematyką. W roku 1963 najwięcej prowadzonych spraw dotyczyło kwestii kontrwywiadowczych. Najczęściej zajmowano się wywiadem amerykańskim (w ramach spraw operacyjnej obserwacji). Wydział III szeroko interesował wtedy środowiskami tzw. reakcyjnego podziemia (w ramach SOS, czyli spraw operacyjnego sprawdzenia). Wydział IV, zajmujący się sprawami kościelnymi, w największej mierze podejmował zaś inwigilację kurii biskupiej oraz parafii. W roku 1963 wciąż 34 proc. spraw prowadzono bez wykorzystania tajnych współpracowników, choć w tym samym czasie dość znacznie angażowano już KO. Pomimo nasilonego występowania przejawów „wrogiej propagandy”, której wzrost oceniono na 38 proc., liczba spraw operacyjnych zwiększyła się wtedy jedynie nieznacznie (13,4 proc.). Uzasadniano to zaostrzeniem kryteriów dotyczących wszczynania postępowań.

REKLAMA

Wzmocnienie warunków uruchamiania spraw spowodowało, iż na koniec 1964 r. łącznie w warszawskiej SB było zarejestrowanych jedynie 166 spraw, w tym 19 SOR, 56 SOS oraz 84 operacyjnej obserwacji. Wskazywało to na kontynuację procesu swoistego rozleniwiania pracowników SB, którzy musieli zajmować się wtedy średnio 0,4 sprawy. Być może ta skromność w stawianiu celów pracownikom, nie mówiąc o ich egzekwowaniu, także wpływała na to, że dochodziło do służbowych patologii w tym – w największym stopniu obserwacyjnym – pionie pomocniczym „B”.

Wśród SOR i SOS dominowały wtedy (35) sprawy dot. szpiegostwa, w drugiej kolejności wrogiej propagandy (14), a na ostatnim miejscu grup młodzieżowych (5). Jeśli chodzi o sprawy w zakresie szpiegostwa, wszczęte w 1964, wyróżniano te o krypt. „Fotograf”, „Konstruktor” i „Filatelista”, w odniesieniu zaś do nielegalnej organizacji podjęto działania pod krypt. „Sportowcy” (teren UW). W 1964 r. śladowa liczba spraw dotyczyła nielegalnych organizacji (3), a przestępstw dewizowych 23. Więcej dotyczyło pisanej, wrogiej propagandy (27, rok wcześniej 54).

W kolejnym 1965 r. również pochylano się nad przestępczością dewizową. Zajmowano się nią w ramach 20 spraw. W okresie rocznym niektóre z inicjatyw zrealizowano (w tym m.in. SOR „Biegacz”, „Pająk”). W 1965 r. nie zarejestrowano spraw związanych z nielegalnymi organizacjami. Większość prowadzonych wtedy spraw politycznych dotyczyła wrogiej propagandy (18 spraw, 12 podejrzanych).

Warszawska SB podejmowała ograniczoną i proporcjonalną do możliwości liczbę spraw operacyjnych, w roku 1967 było ich 183. Oznaczało to wciąż pewien marazm w dynamice obłożenia funkcjonariuszy sprawami, które wtedy średnio sięgało 0,4 sprawy na pracownika (por. tabela nr 15 w Aneksie nr 1), czyli tyle samo co w roku 1964. Najwięcej ze spraw – 38 proc. – miało zabarwienie polityczne (70), 32 proc. odnosiło się do przestępstw dotyczących szpiegostwa (58), a 5 proc. obejmowało sprawy gospodarcze (9). Sprawy operacyjnej obserwacji stanowiły 33 proc. Tylko jeden proc. mniej grupował kwestionariusze ewidencyjne. Na trzecim miejscu uplasowały się sprawy w zakresie rozpracowania – było ich 11 proc.

REKLAMA

Podobnie jak na wielu innych płaszczyznach funkcjonowania policji politycznej szczególny skok w liczbie spraw nastąpił w roku wydarzeń marcowych. Pod koniec 1968 r. warszawska SB prowadziła ich istotnie więcej, bo 258 spraw operacyjnych. Znaczący był fakt, że stanowiło to wzrost o 41 proc. w stosunku do stanu sprzed roku, nie mówiąc o latach wcześniejszych. Przyczyn tego upatrywano w działaniach związanych z zamieszkami marcowymi oraz ściganiem ich uczestników. Wciąż jednak było to średnio jedynie 0,5 sprawy na funkcjonariusza.

Patrząc na liczbę SO, można wnioskować, że w 1968 r. najbardziej obłożony rozpracowaniami był Wydział III KS MO. Prowadził on cztery rozpracowania (Wydział II – 1, a IV – 2). Podobnie akcent rozkładał się, jeśli chodzi o łączną liczbę spraw prowadzonych przez Wydział III – 161 (Wydział II – 70). Rok wcześniej najbardziej obłożony sprawami był właśnie Wydział III (93), za nim II (80), zaś na końcu IV (10).

W roku 1970 sam Wydział Śledczy KS MO prowadził 76 spraw karnych (rok wcześniej 67). Wśród nich do najbardziej skomplikowanych należały postępowania prowadzone przeciwko uczestnikom „Ruchu”, obejmujące 20 podejrzanych, przeciwko Władysławowi Bartoszewskiemu i innym podejrzewanym o przekazywanie informacji do RWE, a także w związku z zaborem mienia o dużej wartości (19 podejrzanych i 12 aresztowanych).

Poza okresami mobilizacji stołeczna SB zachowywała się raczej biernie w sprawach politycznych, przede wszystkim czekała na rozwój wydarzeń, prowadząc przy tym w różnym stopniu zaawansowane działania planowe, zgodne z przyjętymi założeniami na dany rok. Raczej reagowała na zaistniałe wydarzenia i sytuacje, aniżeli im zapobiegała. Nastawienie to widać w statystykach spraw dotyczących poszczególnych wydziałów. Pod koniec 1960 r. aktywność Wydziału II ograniczyła się głównie do prewencji, a nie podejmowania czynnego zwalczania przeciwników politycznych. Świadczą o tym kategorie prowadzonych przez ten dział spraw. Łącznie prowadzone były wtedy 83 sprawy – z czego jedynie 2 to typowe rozpracowania, 36 innych kwalifikowano jako obserwacje operacyjne (późniejsze KE), a 45 kolejnych jako sprawdzenia (SOS). Wtedy też za cel warszawscy kontrwywiadowcy stawiali sobie: aktywne rozpracowanie wrogiej działalności, pozyskiwanie do spraw OZI, inwigilację cudzoziemców i obywateli polskich z nimi kontaktujących się, a także uaktywnienie współpracowników SB.

REKLAMA
Medal pamiątkowy poświęcony Służbie Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej (aut. Pesell, CC BY-SA 4.0)

Dokonywano okresowych przeglądów prowadzonych spraw, np. po wprowadzeniu do użytku nowej instrukcji operacyjnej. W 1960 r. przerejestrowywano sprawy operacyjne w związku z nową instrukcją o pracy operacyjnej 03/60. Jak zapewniano, uczyniono to „po dokładnej i indywidualnej analizie”. Przeglądano również materiały dotyczące zagadnień, które próbowano wyjaśniać bez wszczynania formalnych spraw. Zachwalano te zmiany. Dzięki nim funkcjonariusz miał „konkretne sprawy, nad którymi może wydajnie pracować”. Dostrzegano też wśród pracowników większe i bardziej twórcze zaangażowanie. Przekładało się ono na przygotowywanie bardziej przemyślanych kombinacji operacyjnych, w tym z wykorzystaniem techniki i innych środków pracy. Po analizie spraw przez Wydział III pod kątem informacji zawartych w nowej instrukcji 03/60 zarejestrowano 128 spraw, w tym 7 rozpracowań, 98 obserwacji oraz 23 sprawdzeniowe. Część energii funkcjonariusze rokrocznie przeznaczali na kontynuowanie spraw zaległych. Przykładowo w 1965 r. „wyjaśniono” 152 sprawy zalegające od 1963 r. Było ich więcej niż tych rozpatrywanych w bieżącym roku.

Warszawska SB raczej nie mogła się pochwalić wytężoną pracą nad prowadzonymi sprawami – w najlepszym okresie na pracownika przypadały po około 2, a przez większość lat sześćdziesiątych obciążenie to nie przekraczało średnio połowy sprawy na zatrudnionego. Nie przypadkiem zatem w niektórych sprawozdaniach (np. za 1966 r.) próżno szukać wzmianek o całkowitej liczbie prowadzonych spraw. Starano się wówczas wykazać raczej aktywność funkcjonariuszy poprzez konkretne formy dokumentacji operacyjnej. Zapewne maskowało to nieco mizerię w zakresie obciążenia pracowników warszawskiej SB sprawami.

W wersji książkowej tekst jest opatrzony aparatem naukowym.

Ten tekst jest fragmentem książki Tadeusza Ruzikowskiego „W służbie bezpieczeństwa stolicy. Służba Bezpieczeństwa Komendy MO m.st. Warszawy i Komendy Stołecznej MO w latach 1956–1975”:

Tadeusz Ruzikowski
„W służbie bezpieczeństwa stolicy. Służba Bezpieczeństwa Komendy MO m.st. Warszawy i Komendy Stołecznej MO w latach 1956–1975”
cena:
Wydawca:
IPN
Liczba stron:
478
Seria:
wydawnicza: Warszawa Nie?pokonana, t. 20
ISBN:
978-83-8098-885-9
EAN:
9788380988859

Tematyka spraw

Problematyka podejmowanych przez warszawską SB spraw początkowo wynikała z bagażu przejętego od Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, a stale ze wskazań kierownictwa partyjno-resortowego oraz obowiązujących instrukcji. Niektóre problemy sprzed 1956 r. miały swoją kontynuację później, jak np. sprawa agenturalno-śledcza o krypt. „Jodła” przeciwko kolporterom ulotek i anonimów kierowanych z Warszawy na adresy zagraniczne, podpisywanych przez grupę młodzieżową. Na początku 1957 r. gros spraw prowadzonych przez SB dotyczyło kwestii szpiegostwa (30 na 64), w mniejszym stopniu obejmowały one środowiska związane z podziemiem niepodległościowym.

REKLAMA

Do kręgów wzbudzających praktycznie największe zainteresowanie SB na początku 1957 r. należały: pracownicy i agenci byłych organów wywiadu i kontrwywiadu II RP (31 spraw), żołnierze podziemia niepodległościowego, w tym AK, WiN, NSZ, ZWZ, BCh, WRN (64), działacze partii politycznych – PSL, SN, WRN i inne – (51), czy wreszcie duchowni i świeccy kościoła katolickiego (39) albo zbiegli za granicę i ich rodziny (58). Wszczęto inwigilację byłego szefa wywiadu NSZ Władysława Kozłowskiego ps. „Aleksander”. W 1958 r. przebywał on w zachodnich Niemczech. Znaczącą pod względem wielkości grupę spraw w 1964 r. stanowiły kwestie „antypaństwowej propagandy”. Jej skala wówczas uległa zmniejszeniu. Wszczęto łącznie 38 spraw (wcześniej 65) przeciwko 28 podejrzanym (109), w tym 10 aresztowano (17). W tym samym czasie nie prowadzono żadnej sprawy dotyczącej szpiegostwa czy sabotażu.

Z prowadzeniem SO ściśle wiązało się również pojęcie kombinacji operacyjnej. Był to zespół na ogół złożonych czynności operacyjnych. Ich zaś zadaniem było osiągnięcie celu operacyjnego. Przygotowanie kombinacji wymagało sporo wysiłku od funkcjonariuszy. Stąd ich liczba właściwie nigdy nie była satysfakcjonująca dla przełożonych. Doceniano dobrze zaplanowane i realizowane kombinacje. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych sygnalizowano jednak „częściej niż w roku 1966” wykorzystywanie w rozpracowaniach właśnie kombinacji operacyjnych, czego owocem miały być lepsze rezultaty w „realizowanych”, czyli finalizowanych sprawach. Przykładowo kombinacja operacyjna w sprawie o krypt. „Olaf” z 1957 r. polegała na doprowadzeniu do możliwości operacyjnej rozmowy z osobą widzianą przez SB jako potencjalne wartościowe źródło informacji. Jednego z TW skierowano do „gry” z angielskim ośrodkiem wywiadowczym. Złożone działania operacyjne planowano przeprowadzić w celu powstrzymania kolportażu broszury Józefa Światły Za kulisami „bezpieki”. Przy pomocy szeregu powiązanych czynności próbowano wyjaśnić kwestię sabotażu w jednym z warszawskich zakładów. Dokonując skomplikowanych czynności operacyjnych, wprowadzano również tajnych współpracowników do środowisk interesujących SB (np. do sprawy o krypt. „Rembertów” informatora o ps. „Ros”). Podobnie uczyniono w sprawie agenturalnego sprawdzenia o krypt. „Prawnik”.

REKLAMA
Pieczęć MSW PRL (fot. Piotr VaGla Waglowski, domena publiczna).

Jedna z kombinacji z 1962 r. w ramach rozpracowania o krypt. „Malarz”, skierowanego przeciwko autorom „wrogich napisów”, dotyczyła aktywności grupy o nazwie Akademicki Związek Wolnych Polaków. Podstawiony pracownik SB był szefem zespołu malującego wrogie napisy w stolicy z inspiracji rzekomego przedstawiciela ambasady USA. Inne złożone starania SB dotyczyły, np. skłonienia do powrotu do kraju z emigracji czy rozgrywania różnic wewnątrz hierarchii Kościoła katolickiego. Kombinacje w pracy z TW miewały na celu lepsze rozpoznanie figurantów spraw prowadzonych przez SB. Jako rezultat tzw. kombinacji operacyjnej podawano również zatrzymanie jednego z figurantów SB Komendy MO m.st. Warszawy.

Udane kombinacje operacyjne wymagały sporego zaangażowania funkcjonariuszy. Stąd nie były one powszechnie wykorzystywane. Postulat ich szerszego stosowania był stale obecny w sprawozdaniach warszawskiej SB, a także przewijał się podczas narad i odpraw. W 1963 r. z satysfakcją zauważano, iż coraz częściej korzystano z tego środka pracy operacyjnej. Podejmowany wysiłek w tym zakresie starano się koordynować z informacjami płynącymi z techniki operacyjnej. Dzięki bardziej złożonym działaniom udało się Wydziałowi IV SB umieścić nawet TW w Wyższym Seminarium Duchownym, gdzie miał czynić „postępy w operacyjnym rozeznaniu obiektu”. Owocem kombinacji przeprowadzonej przez warszawską SB było pozyskanie od naukowca angielskiego, zajmującego się aeronautyką, opracowania, które zostało ocenione „pozytywnie” przez kompetentnych specjalistów współpracujących z policją polityczną. Inspirowana przez SB gra w 1965 r. pozwoliła na aresztowanie trzech obcokrajowców, w tym jednego podejrzanego o kontakty z wywiadem indonezyjskim, oraz dwóch obywateli NRD w związku z próbą ucieczki do RFN.

Kombinacje operacyjne warszawskiej SB wykraczały również poza granice kraju. W 1957 r. przy pomocy dwóch agentów nawiązano kontakt z inwigilowanym w sprawie o krypt. „Włókniarz”. W Paryżu w 1957 r. za pośrednictwem agentów o ps. „Ludwik” i „Krystyna” SB chciała nawiązać kontakt z figurantem sprawy o krypt. „Ośrodek” dotyczącej ob. Zaleskiego z Paryża, podejrzewanego o organizację działalności szpiegowskiej. Podobnego rodzaju zabiegi stosowano w sprawie agenturalnego sprawdzenia o krypt. „Geolog”, chciano bowiem wprowadzić do otoczenia figuranta TW. Cieszono się, że w 1962 r. jednostki SB „coraz częściej” stosowały tę metodę pracy operacyjnej. Warto jednak podkreślić, że generalnie funkcjonariusze ze względu na swoją wygodę, a zapewne też i zwykłe lenistwo, raczej nie palili się do organizowania kombinacji. Czasami kombinacje zyskiwały rys międzynarodowy, jak np. dzięki współpracy z czechosłowacką służbą bezpieczeństwa.

W wersji książkowej tekst jest opatrzony aparatem naukowym.

Ten tekst jest fragmentem książki Tadeusza Ruzikowskiego „W służbie bezpieczeństwa stolicy. Służba Bezpieczeństwa Komendy MO m.st. Warszawy i Komendy Stołecznej MO w latach 1956–1975”:

Tadeusz Ruzikowski
„W służbie bezpieczeństwa stolicy. Służba Bezpieczeństwa Komendy MO m.st. Warszawy i Komendy Stołecznej MO w latach 1956–1975”
cena:
Wydawca:
IPN
Liczba stron:
478
Seria:
wydawnicza: Warszawa Nie?pokonana, t. 20
ISBN:
978-83-8098-885-9
EAN:
9788380988859
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tadeusz Ruzikowski
(ur. 1975) historyk, pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN. Zajmuje się historią społeczno-polityczną Polski powojennej, a tak˝e działalnością komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Opublikował m.in. prace Obchody milenijne w Warszawie i woj. warszawskim w 1966 roku, Instrukcje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa 1945–1989, Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym 1981–1983 oraz W służbie bezpieczeństwa stolicy. Służba Bezpieczeństwa Komendy MO m.st. Warszawy i Komendy Stołecznej MO w latach 1956–1975.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone