Historia Krakowa w ulicach zaklęta – ulice „kościelne”

opublikowano: 2020-12-23 19:01
wolna licencja
poleć artykuł:
Krakowskie ulice powszechnie kojarzą się z zabytkowymi budynkami świeckimi i sakralnymi o niezwykłym walorze estetycznym. Pamiętają setki lat dziejów miasta. Jaką historię zapisały tzw. „kościelne” ulice Krakowa?
REKLAMA
Kościoły św. Krzyża i św. Walentego na Kleparzu (autor: Teodor Baltazar Stachowicz, domena publiczna).

Nazwy polskich ulic pochodzą z różnych źródeł i posiadają wiele znaczeń. Mogą określać np. kierunek (Wrocławska czy Zachodnia, itp.), szczególne cechy ulicy lub okolicy (Długa czy Nizinna, itp.), jak też przypominać o osobach lub zdarzeniach godnych upamiętnienia (Kościuszki czy Grunwaldzka, itp.). Zdarza się także, że nazwy nowych ulic, szczególnie tych, które zostały dopiero co wytyczone, nadaje się dość przypadkowo. Najstarsze, średniowieczne nazwy miały pierwotnie brzmienie obcojęzyczne i ściśle związane były z danym miejscem. W starym Krakowie takich nieprzypadkowych nazw ulic oraz placów, związanych z historią miasta, jest bardzo dużo. Ciekawy przykład stanowią „kościelne” (tzn. mające związek z kościołem) ulice Krakowa. Niektóre z nich warte są przypomnienia.

Polna – ulica świętej Gertrudy

Ulicę „świętego…” lub „świętej…” należy kojarzyć z patronem kaplicy lub kościoła położonego w pobliżu. W Krakowie można byłoby doliczyć się kilkudziesięciu takich ulic. Jedną z nich jest ulica św. Gertrudy, biegnąca wzdłuż wschodnich Plant Krakowskich. Oddziela ona stary Kraków od przedmieścia, zwanego Stradomiem. Pierwotnie, tj. pod koniec XVIII w., ulica ta nazywała się „Podmurze”, ze względu na sąsiedztwo murów miejskich i pobliskiej Bramy Nowej, prowadzącej ulicą Sienną w kierunku Rynku Głównego. Na początku XIX w., mimo widocznej już miejskiej zabudowy, ulicę Podmurze przemianowano na Polną. W Krakowie pojęcie „pola” ma charakterystyczne znaczenie, więc pewnie do dziś ulica ta byłaby jedną z Polnych, których jest w naszym kraju najwięcej.

Stało się jednak inaczej, za sprawą tragicznego losu rajcy miejskiego Andrzeja Wierzynka. Był on wnukiem Mikołaja Wierzynka zwanego Młodszym, współorganizatora krakowskiego zjazdu monarchów, zaproszonych w 1364 r. przez Kazimierza Wielkiego. Andrzej Wierzynek od 1378 r. zasiadał w radzie miasta, ale nie był zwykłym rajcą krakowskim. Był jednym z trzech, którzy dysponowali kluczem do szkatuły z pieniędzmi miasta. Jego niekonwencjonalny sposób korzystania z funduszy miejskich zakończył się dramatycznie, bowiem złapano go w 1406 r. na tzw. „gorącym uczynku”. Oskarżono go o okradanie miejskiej kasy, co w konsekwencji doprowadziło do wymierzenia mu kary śmierci przez ścięcie, a wszystko to odbyło się bez stosownego procesu i ostatniej spowiedzi.

Nic dziwnego, że rodzina Wierzynków nie pogodziła się z takim potraktowaniem Andrzeja i przez wiele lat domagała się sprawiedliwości oraz zadośćuczynienia. Starania okazały się skuteczne i Wierzynkom przyznano odszkodowanie, którego miasto nigdy nie wypłaciło. Zrobił to jednak sam Jagiełło, kończąc tym samym długotrwały spór rodziny Wierzynków z Krakowem. Śmierć Andrzeja Wierzynka, jak każdego skazańca, uznawano w tamtych czasach za niegodną, co skutkowało równie niegodnym pochówkiem. Zamiast przy Kościele Mariackim, którego Andrzej był darczyńcą, został on pochowany za murami miasta. Było to miejsce niepoświęcone, przeznaczone dla skazanych za przestępstwa, gdzie podobno przez pewien czas funkcjonowała również szubienica. Po ponad dwudziestu latach od śmierci Andrzeja, jego syn Mikołaj zakupił teren za murami miejskimi i ufundował na nim kaplicę pod wezwaniem świętej Gertrudy. Od tej pory, Andrzej Wierzynek spoczywał przy kościele, jak przystało na dobrego chrześcijanina, a teren wokół kościoła stał się z czasem tzw. „cmentarzem dla skazańców”. Musiało jednak minąć niemal 500 lat, aby święta Gertruda stała się patronką ulicy, przy której kiedyś znajdował się kościół pod jej wezwaniem. W tym czasie budynek kilka razy się spalił, za każdym razem jednak był odbudowywany i dotrwał do końca XVIII wieku. W 1796 r. magistrat krakowski stracił prawo wymierzania kary śmierci, co poskutkowało spadkiem zainteresowania i znaczenia „specjalnego” cmentarza przy kościele św. Gertrudy. Nieodnawiany kościół stał się z czasem ruiną i schronieniem dla ludzi wyjętych spod prawa.

REKLAMA
Mikołaj Wierzynek (źródło: Polona sygn. G.3543/I, domena publiczna).

Zanim w 1822 roku ostatecznie rozebrano pozostałości kościoła, zlikwidowano cmentarz. Akcję przeprowadzono zgodnie z zarządzeniem austriackich władz, które zakładało likwidację wszystkich przykościelnych cmentarzy w Krakowie. Kościół św. Gertrudy przy ulicy Polnej przestał wówczas istnieć. Możemy zobaczyć, jak wyglądał przed zburzeniem, na akwareli namalowanej przez krakowskiego malarza, Michała Stachowicza. Kościół i cmentarz widoczny są także na Planie Kołłątajowskim z 1785 r. To dzięki temu kartograficznemu dokumentowi udało się odtworzyć jego położenie w obecnej topografii Krakowa. Fragmenty wyposażenia kościoła (m.in. obraz przedstawiający Wniebowstąpienie Najświętszej Marii Panny) przeniesiono do kościoła św. Mikołaja przy ulicy Kopernika.

W drugiej połowie XIX wieku nawiązano do historii kościoła i ulicy, przy której się znajdował. Nadano jej imię św. Gertrudy. Taką nazwę nosiła ona do połowy XX wieku. W roku 1950 ulica ta zmieniła patrona, którym został Ludwik Waryński – socjalista działający i więziony w Krakowie. W ramach ciekawostki warto dodać, że oboje patroni tej ulicy, św. Gertruda i Ludwik Waryński, zmarli w wieku 33 lat.

Pentaptyk z kościoła św. Gertrudy, obecnie znajdujący się w kościele św. Mikołaja (fot. Zygmunt Put, udostępniono na licencji: Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International).

Kolejną „kościelną” ulicą jest, znajdująca się tuż obok, ulica św. Sebastiana. Święty Sebastian i święty Roch patronowali kompleksowi kościelno-szpitalnemu, który do połowy XIX w. również znajdował się za murami miasta i służył osobom z chorobami wenerycznymi. Także inne nazwy krakowskich ulic, jak np. św. Szczepana, znana bardziej jako Szczepańska czy ulica św. Ducha, pochodzą od patronów nieistniejących już kościołów przyszpitalnych. Jedną z najbardziej znanych, a zarazem głównych ulic starego Krakowa jest Floriańska, prowadząca od Kościoła Mariackiego, poprzez Bramę Floriańską, do kościoła św. Floriana na Kleparzu. Święty Florian jest nie tylko patronem tej ulicy, ale również patronem Polski, Krakowa, a przede wszystkim Kleparza. Pierwotna nazwa tego ówczesnego miasta, a dzisiejszej dzielnicy, brzmiała „Florencja”, a wizerunek świętego Floriana znajduje się na starych pieczęciach rady miejskiej Kleparza.

REKLAMA

„Benedyktyńska” czyli „Słowiańska”

Również nazwa ulicy Słowiańskiej – choć nie jest to oczywiste – ma podobne, kościelne pochodzenie. Obecnie jest to krótka, dwupasmowa ulica w dzielnicy Kleparz, łącząca ulicę Długą i Krowoderską. Wygląd ulicy jest nietypowy, jak na dość ciasną zabudowę tej części miasta. Przypomina bardziej mały plac otoczony sześcioma kamienicami. Stąd w przeszłości miejsce to nazywano „placem Słowiańskim”. Ulica-plac powstała w miejscu, gdzie od XIV w. znajdował się kościółek św. Krzyża wraz z niewielkim cmentarzem. Pierwotnie opiekowali się nim benedyktyni, zwani „słowiańskimi”. Zgodnie z misją chrystianizacyjną Cyryla i Metodego mnisi ci sprawowali liturgię w języku słowiańskim (dialekt południowosłowiański z okolic Salonik, zwany językiem staro-cerkiewno-słowiańskim), zapisywanym w głagolicy, opartym o znaki alfabetu greckiego.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Widok Krakowa, Stradomia, Kleparza, Kazimierza i Łobzowa z atlasu Civitates orbis terrarum Georga Brauna i Fransa Hogenberga z 1618 r. (domena publiczna).

Benedyktyni-głagolasze, w połowie XIV wieku, przybyli z Chorwacji do czeskiego klasztoru „Emmaus” w Pradze, skąd sprowadzono ich na ziemie polskie. Nie byli to jednak pierwsi mnisi tego obrządku na ziemiach polskich. W 1380 r. książę oleśnicki, Konrad II, ufundował dla nich klasztor i opactwo pod wezwaniem Bożego Ciała. Fundację krakowską benedyktynów słowiańskich sfinansowali w 1390 r. Jadwiga wraz z Jagiełłą. Choć, jak podkreślał Jan Długosz w swojej kronice, inicjatywa fundacyjna była głównie zasługą Jadwigi. To ona chciała, aby na obrzeżach miasteczka Kleparz koło Krakowa utworzyć duży klasztor, obsadzony 30 mnichami i liczną służbą. Na ten cel wybrano miejsce przy wielkopolskim i śląskim trakcie wyjazdowym z Krakowa (obecna ulica Długa), w dość odludnej okolicy, tuż przy szpitalu przeznaczonym dla kobiet chorych na trąd. Inicjatywa utworzenia w pobliżu Krakowa klasztoru z liturgią w języku słowiańskim nie jest do końca wyjaśniona. Warto pamiętać, że od ponad 300 lat Zakon Benedyktynów był obecny na ziemi krakowskiej, w pobliskim Tyńcu. Być może chodziło, więc o specyficzny, słowiański obrządek, który pomógłby w zbliżeniu Kościoła Wschodniego i Zachodniego. Jeśli tak, to sprowadzenie do Krakowa benedyktynów słowiańskich można byłoby traktować jako wstęp do zawartej u schyłku XVI wieku Unii Brzeskiej.

REKLAMA

Pomysłu fundacyjnego Jadwigi nigdy nie udało się zrealizować, mimo, że szybko wymurowano ceglaną kaplicę wraz drewnianym domem mieszkalnym dla mnichów, a całość otoczono ogrodem i murem. Pierwotnie klasztor na Kleparzu przyjął tytulację „Męki Pańskiej”, którą następnie przemianowano na wezwanie „Świętego Krzyża”. Na potrzeby fundacji postarano się również o relikwię Krzyża Świętego. Śmierć Jadwigi w 1399 r. i niewielkie zainteresowanie Jagiełły nowym klasztorem spowodowały, że pierwsze zabudowania stały się ostatecznie jedynymi, które w ramach fundacji zrealizowano. Mieszkało i pracowało tu zaledwie kilku mnichów, zajmując się głównie celebracją mszy i nabożeństw. Mimo niewątpliwych związków benedyktynów z kulturą Słowian wschodnich nie ma dowodów, aby głagolasze z Kleparza prowadzili działalność misyjną w języku słowiańskim np. na wschodnich rubieżach Polski.

Brakuje też śladów na ich działalność popularyzującą obrządek słowiański w kraju. Powszechnie akceptowana liturgia łacińska i brak zainteresowania króla, biskupów i mieszkańców Krakowa czy Kleparza obrządkiem słowiańskim, spowodowało, że słowiańscy benedyktyni przetrwali na Kleparzu około 70 lat. Informacje o sympatyzowaniu praskich głagolaszy z ruchem husyckim zapewne także nie wpłynęły pozytywnie na odbiór działalności ich współbraci, osiadłych na podkrakowskim Kleparzu. Nie wiadomo jednak dokładnie, w którym roku benedyktyni słowiańscy opuścili swój kościół. Z istniejących dokumentów wynika, że w ciągu dziesięciolecia, między rokiem 1470 a 1480, w kościele św. Krzyża odbywały się już nabożeństwa w liturgii łacińskiej, a nie słowiańskiej.

Nieistniejący kościół pw. Świętego Krzyża na Kleparzu w Krakowie. Rysunek z roku 1782 (domena publiczna).

Wkrótce opiekę na kościołem objęli wikariusze z pobliskiej kolegiaty św. Floriana, najważniejszej świątyni Kleparza i Krakowa, a także ważnego kościoła na szlaku monarszym prowadzącym na Wawel. Niedoszły klasztor benedyktynów słowiańskich do początku XIX wieku pełnił więc funkcję jednego z trzech dodatkowych kościołów Kleparza, obok małego kościoła św. Walentego i kościoła św. Filipa i Jakuba. W tym czasie wielokrotnie ulegał on pożarom, ale zawsze udawało się go odbudować. Po ostatnim pożarze w 1768 roku podupadł zupełnie i zaprzestano prowadzenia w nim nabożeństw. Jego wyposażenie przeniesiono tuż obok, do wspomnianego kościoła św. Walentego, a mury dawnej świątyni służyły wojsku austriackiemu okupującemu Kraków, za magazyn. Ostatecznie w 1808 roku podzielił los kościoła św. Gertrudy. Sprzedano go na rozbiórkę i zlikwidowano w kilka lat później. Jego ostatni, najbardziej prawdopodobny, kształt został sportretowany przez kolejnego malarza z rodziny Stachowiczów, tym razem Teodora, syna wspomnianego wyżej Michała. Dziś widocznym śladem po benedyktynach słowiańskich jest pamiątkowa tablica, umieszczona w 1886 roku na sąsiadującym budynku (obecnie ul. Długa 40) i oczywiście nazwa ulicy wytyczonej w miejscu dawnego kościoła św. Krzyża oraz jego przykościelnego cmentarza. Do dziś, podczas prac ziemnych prowadzonych w tym miejscu, odkrywane są pozostałości dawnych pochówków, być może również braci z zakonu benedyktynów słowiańskich.

Bibliografia:

Literatura:

  • Piotr Banasik, Bartłomiej Trybuś, Lokalizacja nieistniejących kościołów i cmentarzy we współczesnej topografii Krakowa, „Rocznik Krakowski”, T. LXXXIII, 2017.
  • Adam Chmiel, Pieczęcie miasta Krakowa, Kazimierza, Kleparza i Jurydyk krakowskich do końca XVIII wieku, „Rocznik Krakowski”, T. XI, 1909.
  • Karol Estreicher, Fundacja Wierzynkowa, „Rocznik Krakowski”, T. XXV, 1934.
  • Antonina Jelicz, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie, PIW, Warszawa 1966.
  • Marian Kanior, Misja Benedyktynów słowiańskich w kościele św. Krzyża w Krakowie, „Folia Historica Cracoviensia”, T. 2, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II, Kraków 1994.
  • Elżbieta Supranowicz, Nazwy ulic Krakowa, Instytut Języka Polskiego PAN, Kraków 1995.
  • Tadeusz Trajdos, Fundacja klasztoru Benedyktynów słowiańskich na Kleparzu w Krakowie, „Rocznik Krakowski”, T. LIV, 1988.
  • Teofil Żebrawski, O pieczęciach dawnej Polski i Litwy, [w:] „Nasze zabytki”, Zeszyt II, tab. III, Kraków 1871.

Źródła internetowe:

  • Dorota Gut, Archeologiczne odkrycia. Co kryją podziemia krakowskiego Kleparza?, [w:] Gazeta Wyborcza, [https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,22511228,co-kryja-podziemia-kleparza-zdjecia.html?disableRedirects=true], dostęp z dnia: 17.12.2020.

redakcja: Jakub Jagodziński

Kup e-booka „Z historią na szlaku. Zabytki w Polsce, które warto zobaczyć”:

praca zbiorowa pod red. Tomasza Leszkowicza
„Z Historią na szlaku. Zabytki w Polsce, które warto zobaczyć” cz. I
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-16-7

Dostępna jest także druga część e-booka!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Banasik
Doktor habilitowany, inżynier, pracownik Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone