Hołd pruski i przysięga księcia Albrechta Hohenzollerna

opublikowano: 2018-10-31 17:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Hołd pruski doprowadził do tego, że Prusy Zakonne zostały przekształcone w Prusy Książęce i stały się lennem Polski. To, co początkowo wydawało się wielkim sukcesem, w kolejnych wiekach przyniosło opłakane skutki.
REKLAMA

Hołd pruski 1525 roku – majstersztyk polskiej dyplomacji?

Wkrótce po sprowadzeniu do Polski w XIII wieku zakonu Najświętszej Marii Panny rozpoczęły się jego konflikty również z władcami polskimi. Dopiero w wieku XV udało się w sojuszu z Litwą zadać potędze zakonnej decydujący cios, czego potwierdzeniem stały się postanowienia drugiego pokoju toruńskiego w 1466 roku. Okrojony terytorialnie i zależny od potężnego polskiego sąsiada zakon krzyżacki nadal jednak starał się odzyskać utraconą pozycję, co doprowadziło do kolejnej wojny w latach 1519–1521. Jej koszty były ogromne, a sytuacja międzynarodowa na tyle niepewna, że zdecydowano się na zawarcie rozejmu, a ostatecznie w 1525 roku pokoju krakowskiego. Postanowienia tego pokoju ocenia się różnie. Część historyków uznaje je za swoisty dyplomatyczny majstersztyk: zsekularyzowane i luterańskie księstwo w Prusach z powodów religijnych zostało odcięte od poparcia papieży i cesarza oraz zdane na łaskę i ochronę swojego suzerena, czyli króla polskiego. Krytycy pokoju krakowskiego podkreślają natomiast, że umożliwił on w dalekiej przyszłości odrodzenie potęgi, która w walny sposób przyczyniła się do rozbiorów i likwidacji państwa polskiego.

Hołd pruski z 1525 roku na obrazie Jana Matejki

Elementem wieńczącym pokój polsko-pruski stała się ceremonia, która odbyła się na rynku krakowskim. Albrecht Hohenzollern, władca nowego państwa, dawny mistrz zakonu krzyżackiego, a od tej chwili książę w Prusach, złożył uroczysty hołd lenny królowi polskiemu Zygmuntowi I Jagiellończykowi (który później zyskał przydomek Stary). Chyba żadna z uroczystości tego typu nie utkwiła tak głęboko w świadomości Polaków. Hołd był wyrazem wielkości, dumy narodowej i siły Polski, stanowiąc jeden z podstawowych mitów budujących poczucie dumy narodowej zarówno w okresie I Rzeczypospolitej, jak i po utracie niepodległości oraz po jej odzyskaniu w 1918 roku. Sytuacja ta trwa niezmiennie po dzień dzisiejszy.

Hołd pruski – symbol wielkości polskiego państwa?

Hołd pruski wszedł do kanonu wydarzeń, które unaoczniały Polakom wielkość stworzonego przez nich państwa. Stał się kartą z „polskiego katechizmu pamięci narodowej”. Przy tym stanowił jednak przestrogę, gdyż wskazywany bywał jako zasadniczy błąd strony polskiej, który umożliwił przetrwanie i wzrost potęgi Prus, jednego z przyszłych zaborców i głównych wrogów kraju.

Przysięgę lenną wygłoszoną przez księcia Albrechta I uważano za podszyty fałszem i nieszczery wybieg dyplomatyczny, a postawę króla Zygmunta oceniano jako naiwnie dobroduszną i łatwowierną.

Andrzej Krzycki (1482–1537) należał do czołowych polskich humanistów i elity ówczesnej Polski i Litwy. Studiował na uniwersytecie w Bolonii jako protegowany biskupa Piotra Tomickiego, jednego z twórców formuły dyplomatycznej traktatu krakowskiego będącego podstawą złożenia hołdu lennego przez Albrechta, pierwszego księcia pruskiego.

REKLAMA

W roku 1516 Krzycki znalazł się w gronie sekretarzy królewskich, którzy stali się propagatorami humanizmu i idei renesansowych w Polsce. W roku 1522 otrzymał biskupstwo przemyskie, wchodząc w krąg senatorów. Biskupem płockim został w 1527 roku i wreszcie w 1535 zyskał najwyższą godność w Królestwie – arcybiskupstwo gnieźnieńskie i prymasostwo.

Leszek Ziątkowski

Albrecht von Hohenzollern

Przysięga złożona podczas pruskiego hołdu lennego w Krakowie w 1525 roku

List biskupa przemyskiego Andrzeja Krzyckiego do legata papieskiego na Węgrzech Pulleona

[…] Podczas gdy rozważamy ten nowy przedmiot obrad, gdy układa się i pisze rozdziały i warunki całego tego układu, mija tymczasem cały wielki post. Dlatego trzeba było wyznaczyć odbycie uroczystości, jaka zwykle towarzyszy takim hołdom, na poniedziałek Wielkiego Tygodnia. Tego więc dnia, o samym brzasku, wzniesiono koło samego ratusza obszerne podwyższenie, pokryte jedwabistymi i złotolitymi kobiercami, a zwłaszcza owo wznioślejsze miejsce, pospolicie majestatem zwane, gdzie miał zasiąść król ze swym najjaśniejszym synem. Na rynek zbiega się niezmierny tłum ludzi, wszystkie wiodące doń drogi zapełniają się orszakami zbrojnych mężów. Widać, że każdy jest mocno przejęty, zarówno ten strojnie ubrany, jak i ten opatrzony w broń.

Tymczasem Król Jegomość znajduje się w otoczeniu ogromnego i wspaniałego wieńca senatorów i najznakomitszych mężów. Najpierw zostaje przywołany poseł Najjaśniejszego Pana Ludwika, króla Węgier i Czech, Statilius, proboszcz wesprymski, jak wiesz, mąż miły i rzeczywistych uzdolnień, następnie dwaj książęta, margrabia Jerzy i książę Fryderyk. Ci wszyscy towarzyszą Królowi Jegomości; poprzedzają go książęta i panowie – rada wszystkich stanów, dworzanie oraz przepiękna nowa chorągiew z herbem, która według zwyczaju ma być wręczona księciu. Za nimi Jej Najjaśniejsza Królowa Jejmość z Jaśnie Oświeconym królewiczem i królewnymi oraz z wielkim orszakiem znakomitych niewiast w pięknych powozach i pojazdach.

REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki „Słowa, które zmieniły Polskę”:

praca zbiorowa
„Słowa, które zmieniły Polskę”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Okładka:
OTW
Liczba stron:
224
Format:
225x145mm
ISBN:
978-83-271-5423-1
EAN:
9788327154231

Król Jegomość przybył na ratusz, zaś Najjaśniejsza Królowa Jejmość ze swoim orszakiem skierowała się do domu naprzeciwko wzniesienia, by stamtąd móc dogodniej przyglądać się przebiegowi uroczystości. Podczas gdy król przywdziewa strój koronacyjny, a mianowicie: sandały, tunikę, albę, dalmatykę, płaszcz, czyli kapę, i koronę, dwaj książęta udają się do gospody mistrza.

[…]

Zygmunt I Stary na szkicu Jana Matejki

Przywdziawszy strój koronacyjny, przeszedł Król Jegomość z ratusza na wzniesienie, idąc między prymasem księdzem arcybiskupem gnieźnieńskim a biskupem krakowskim. Poprzedzali go bezpośrednio najwyżsi świeccy panowie-rada, niosąc berło, jabłko i miecz, oraz niezliczeni inni dostojnicy. Za królem szli pozostali biskupi i sekretarze.

Gdy Jego Królewska Mość zasiadł na tronie, podeszli najpierw biskup pomezański i liczni doradcy i poddani Jaśnie Oświeconego księcia Albrechta margrabiego, którzy w pięknej przemowie dziękowali Panu Bogu za usunięcie i pogodzenie w końcu wszystkich przeciwieństw oraz wojen tak szkodliwych dla społeczności chrześcijańskiej, które przez tyle lat toczyły się w Prusiech i dotąd nie mogły być uśmierzone. Pokornie prosili Jego Królewską Mość, by za pobożnym przyczynieniem się i chrześcijańską usilnością najjaśniejszych książąt Jerzego i Fryderyka raczył swego krewniaka, Jaśnie Oświeconego księcia Albrechta, przyjąć do swej łaski, oddać mu i nadać w lenno ziemie i dobra umówione oraz uczynić go lennym księciem swego królestwa.

Następnie przyszedł sam Jaśnie Oświecony książę Albrecht, idąc w środku między owymi dwoma wspomnianymi książętami. Wypowiedział mowę prawie tej samej treści, ozdobniejszą jednak, jako że w ojczystym języku jest bardzo wymowny, zapewniając o szczególnej wierności, pokorze i uniżoności. Odpowiedziano wpierw doradcom, a potem i samemu księciu mową łacińską, wypowiedzianą przez najprzewielebniejszego Piotra Tomickiego, biskupa krakowskiego, z ową znaną ci łatwością wymowy i wdziękiem. Mówił, że wojna, która toczyła się między Królem Jegomością a tym księciem, była prowadzona ze strony króla z największą niechęcią, ponieważ książę ów był związany z nim tak bliskim pokrewieństwem, a zagrożenie sprawy chrześcijańskiej najbardziej wymagało pokoju i wzajemnej zgody wszystkich chrześcijańskich władców. 

REKLAMA

Skoro więc za łaską Bożą pogodzono tyle trudności i przeciwieństw, a książę zapewnia o tak wielkiej wierności i skłonności ku Jego Królewskiej Mości i jego Królestwu, bez trudności król puści w niepamięć wszystko to, co obrażało jego uczucia, i chce z całą swą przychylnością i łaską objąć zarówno księcia, jak wszystkich jego poddanych i możnych. Pokój ten i umówiona zgoda będą szanowane i ściśle zachowane, a to głównie ze względu na interes sprawy chrześcijańskiej i na tyle próśb Najświątobliwszego Pana naszego Papieża, Jego Cesarskiego Majestatu i Katolickiej Mości oraz Najjaśniejszego Króla Węgier i Czech, którego położenie szczególnie tego wymaga, oraz innych władców chrześcijańskich. Zgadza się Król Jegomość na wszystko, o co go proszą zarówno książę, jak i jego poddani, w nadziei, że odtąd tak się będą zachowywać względem Jego Królewskiej Mości i Królestwa, jak przystało uczciwym i wiernym poddanym względem swego dziedzicznego pana.

Po skończeniu tej przemowy przystąpił książę do tronu i u nóg królewskich ukląkłszy przyjął z rąk Jego Królewskiej Mości chorągiew z herbem, a mianowicie z orłem czarnym uwieńczonym na piersiach literą S w koronie, oraz z ust królewskich wprowadzenie w Księstwo i w wyznaczone ziemie w Prusiech. Książę ujął chorągiew, której brzegu dotykał margrabia Jerzy jako najbliższy dziedzic, i złożył przysięgę na księgę Ewangelii w te słowa:

Hołd pruski na obrazie Marcello Baciarellego

„Ja, Albrecht, margrabia brandenburski, książę w Prusiech, szczeciński, pomorski, wendejski i kaszubski, władca Rugii i burgrabia norymberski, obiecuję i przysięgam, że Najjaśniejszemu Władcy i Panu, panu Zygmuntowi, królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy, Rusi i wszystkich ziem pruskich panu i dziedzicowi, jako memu przyrodzonemu panu dziedzicznemu, oraz dziedzicom i następcom Jego Królewskiej Mości, królom i Królestwu Polskiemu będę wierny i powolny, będę się starał o dobro Jego Królewskiej Mości, dobro dziedziców jego i Królestwa Polskiego, a złu będę zapobiegał i wszystko to będę czynił, co jest powinnością wiernego wasala. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Jego Ewangelia”.

Po przyjęciu tej przysięgi Jego Królewska Mość wyciągnąwszy miecz pasował nowego księcia, jak to mówią, na rycerza, nałożywszy mu pas godny tego, by był królewskim podarkiem. Następnie pasowani byli najpierw goście, a potem ludzie różnego stanu, którzy ubiegali się o ten zaszczyt.

Po skończeniu tego wszystkiego Jego Królewska Mość, zdjąwszy strój koronacyjny, powrócił z całym tym orszakiem na zamek, gdzie wpierw złożono w kościele podziękowanie Bogu uroczystym śpiewem i otrzymano uroczyste błogosławieństwo, zaś Król Jegomość i książęta ucałowali relikwie świętych. Następnie król w swej siedzibie królewskiej przyjął wspaniałą ucztą wszystkich, zarówno gości, jak i swych najznakomitszych dostojników.

Zeszły następnie dwa dni na sporządzanie dokumentów, które miały być wzajemnie wymienione. Wreszcie wszyscy książęta, szczodrze obdarowani, i ich doradcy odjechali w Wielki Czwartek.

Ten tekst jest fragmentem książki „Słowa, które zmieniły Polskę”:

praca zbiorowa
„Słowa, które zmieniły Polskę”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Okładka:
OTW
Liczba stron:
224
Format:
225x145mm
ISBN:
978-83-271-5423-1
EAN:
9788327154231
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Leszek Ziątkowski
Historyk, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się specjalizujący się w nowożytnej historii Polski i powszechnej oraz historii Żydów i historii Śląska.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone