Iwona Kienzler: Książę Harry okazał się pantoflarzem bezkrytycznie wpatrzonym w żonę

opublikowano: 2023-10-31 12:10
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Brytyjska rodzina królewska jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych dynastii panujących w Europie. Medialne zainteresowanie royalsami stale podsycają plotki i działania „czarnej owcy” rodu Windsorów, czyli księcia Harry'ego, który został bohaterem najnowszej książki „Harry. Książę niepokorny” autorstwa Iwony Kienzler, znanej pisarki i popularyzatorki historii.
REKLAMA
Książęta Harry, William i Karol na londyńskiej konferencji w sprawie nielegalnego handlu dziką fauną i florą (Open Government Licence version 1.0)

Magdalena Mikrut-Majeranek: W swojej najnowszej książce, odsłaniającej kulisy życia księcia Harry’ego, wskazuje Pani, że „gwiazda Windsorów lśni najmocniej na monarszym firmamencie”, a przedstawicieli dynastii panującej w Wielkiej Brytanii można nazwać celebrytami. Co sprawia, że z takim zaangażowaniem wciąż miliony ludzi na całym świecie śledzą informacje wychodzące z Pałacu Buckingham i tabloidowe plotki?

Iwona Kienzler: Bez wątpienia brytyjska rodzina królewska od dłuższego czasu jest najpopularniejszą rodziną monarszą współczesnego świata. A przecież Wielka Brytania nie jest jedyną monarchią na świecie, ani nawet w Europie, bo aż jedenaście państw (nie wliczając w to Watykanu, który formalnie rzecz biorąc, jest monarchią i to absolutną), ma ustrój monarchistyczny. I aż siedem to królestwa, ale gdybyśmy teraz przeprowadzili sondę uliczną i spytali przypadkowych przychodniów o europejskie królestwa, to z pewnością zdecydowana większość z nich miałaby poważny problem z wymienieniem wszystkich. Zaś ci, którym by się to udało, z pewnością nie potrafiliby wymienić wszystkich imion panujących tam monarchów. A tymczasem każdy zapytany o to, kto zasiada na tronie Wielkiej Brytanii, bez zająknięcia wskaże Karola. Mało tego, od razu wymieni imiona jego dzieci i synowych, zapewne także wnuków. Bo to właśnie Windsorowie są najlepiej rozpoznawalnym rodem królewskim współczesnego świata. To o nich kręci się filmy i seriale, które potem są obsypywane nagrodami, a przecież w najnowszych dziejach innych europejskich dynastii również nie brakuje interesujących postaci czy mniej lub bardziej pikantnych historii.

Popularność brytyjskich royalsów jest nie tylko wynikiem marketingowych zabiegów speców od wizerunku czy marketingu, zatrudnianych przez „firmę”, jak od czasów króla Jerzego VI Windsorowie mówią o swojej rodzinie, ale też osobowości jej członków. Poza tym już w czasach pradziadka aktualnego króla, zarówno sam władca, jak i jego najbliżsi, bardzo często byli obecni w mediach. A z czasem ta obecność uległa znacznemu zintensyfikowaniu, zwłaszcza że każde pokolenia miało swego celebrytę najczystszej wody. Pierwszym był niewątpliwie stryj Elżbiety I, Edward VIII, który już w młodości był ulubieńcem mediów, a nawet był uważany za twarz rodziny królewskiej. Kiedy zrezygnował z korony dla miłości, był na ustach całego świata.  Zresztą jego związek z Wallis Simpson, w owych czasach uważany za skandaliczny, był pierwszym skandalem, który wstrząsną brytyjską monarchią. Na szczęście, poddani zaakceptowali na tronie jego następcę – Jerzego VI, statecznego męża i ojca dwóch córek, w dodatku prowadzącego życie typowego brytyjskiego mieszczucha. Bez wątpienia do popularności, a w zasadzie do rozpętania istnej manii na punkcie Windsorów, przyczyniła się księżna Diana, matka Harry’ego. Nawiasem mówiąc, on sam zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że do medialnego prześladowania, na które od dawna narzeka, walnie przyczyniła się jego własna matka, umiejętnie flirtując z dziennikarzami. Rudowłosy książę od wczesnego dzieciństwa budził zainteresowanie mediów, chociaż to nie on, a William miał w przyszłości zasiąść na tronie. I jako bardziej żywiołowy z braci stanowił wdzięczny materiał dla dziennikarzy. O grzecznym, poukładanym Williamie trudno było napisać coś, co przyciągnie uwagę rzeszy czytelników, za to wybryki Harry’ego trafiały na pierwsze strony gazet i tabloidów.

REKLAMA
Pierwsza dama Barbara Bush wita księcia Williama w Winfield House w 1991 roku (fot. George Bush Presidential Library and Museum, domena publiczna).

O księciu Harrym napisano już wiele. Zarówno on, jak i jego małżonka umiejętnie podsycają medialne zainteresowanie swoim życiem, wskazując zarazem, że dbają o prywatność. Jak opisałaby Pani księcia, który zdecydował się porzucić rodzinną „firmę” i rozpoczął życie na własnych zasadach? Czy faktycznie udało mu się osiągnąć autonomię, o której mówił?

Owszem, udało mu się, ze wszystkimi tego konsekwencjami, ale czas pokazał, że nie był na to gotowy. Zdaniem znawców problematyki związanej z rodziną królewską, w tym biografów samego księcia, Megxit, wcale nie był pomysłem jego małżonki, a jego samego. Jak się okazuje, problem opuszczenia „firmy” dojrzewał w nim od lat, ale od marzeń do realizacji droga daleka. Być może gdyby książę ożenił się z kobietą zupełnie innego pokroju, nadal byłby pełnoprawnym członkiem rodziny królewskiej. Bez wątpienia Meghan odegrała rolę zapalnika.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Iwony Kienzler „Harry. Książę niepokorny”

Iwona Kienzler
„Harry. Książę niepokorny”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
480
Premiera:
25.10.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-16990-6
EAN:
9788311169906
REKLAMA
Podchorąży Wales (stojący obok konia) na paradzie w Sandhurst, 21 czerwca 2005 roku.

Problem polegał na tym, że wszystko odbyło się za szybko, bo cały proces należało bardziej dopracować pod względem prawnym i formalnym, na czym zwłaszcza zależało Williamowi. On sam przecież jest ojcem trójki dzieci, z których tylko jedno zasiądzie na tronie, zatem być może w przyszłości jego syn lub córka, a może oboje, będą chcieli iść w ślady stryja. Dlatego, na co zapewne nalegała sama królowa, należało opracować wszystkie procedury związane z rezygnacją z wypełniania obowiązków rodziny królewskiej przez jej członka. A tymczasem Harry’emu, ponaglanego przez Meghan, osobę kompletnie niezorientowaną w specyfice funkcjonowania monarchii i samej „firmy”, bardzo się spieszyło. I nie był on gotowy na to, co go później spotkało i do dziś nie może sobie z tym poradzić. Chyba w najczarniejszych koszmarach nie przypuszczał, że na koronacji własnego ojca nie zajmie miejsca w pierwszej ławce…  

Książę Harry, nazywany czarną owcą Windsorów, dorastał w błysku fleszy i światłach jupiterów. Jak wpłynęło na niego zainteresowanie mediów i jak sobie z tym radził?

Jego przypadki z młodości i dzisiejsze zachowanie dobitnie świadczą o tym, że zupełnie sobie nie radził i nadal ma z tym problem. Zresztą trudno się dziwić dziecku, że ma dość chodzących za nim reporterów, których obwinia za śmierć swojej własnej matki.

Dzieciństwo i młodość Harry’ego naznaczone były traumami. Mając 13 lat, stracił mamę, a relacja z ojcem introwertykiem nie układała się najlepiej. Czy ojciec dawał młodszemu synowi do zrozumienia, że jest „tym drugim” czy też „zastępcą”?

Bez wątpienia odejście matki było bardzo bolesną cezurą w życiu młodziutkiego księcia, zwłaszcza że był z nią bardzo związany. Poza tym widział w niej samo dobro i uważał za prawdziwego anioła, w przeciwieństwie do Williama, który zdążył poznać ciemne strony Diany i prawdę o jej relacjach z prasą. Ale musimy postawić sprawę jasno: Harry nie urodził się wyłącznie po to, by być „tym drugim”, potencjalnym „zastępcą” starszego brata.

A już z pewnością nikt go nie uważał za dawcę szpiku ani narządów, w przypadku ewentualnej choroby Williama, co sugeruje w swojej autobiografii. Co więcej, zarówno sama Diana, jak i osoby w ten czy inny sposób związane z dworem, podkreślają, że Karol miał dla młodszego syna znacznie więcej czasu niż dla pierworodnego i czulej się nim zajmował. Nigdy nie dał mu do zrozumienia, że jest kimś gorszym od Williama. Diana natomiast zawsze powtarzała Harry’emu, że ma wiele szczęścia, właśnie dlatego, że urodził się jako drugi i nie wisi nad nim cień korony i obowiązków związanych ze sprawowaniem władzy.

REKLAMA
Książę Harry uczestniczył w pokazowym meczu siatkówki na siedząco pomiędzy drużynami Wielkiej Brytanii i USA podczas Warrior Games w 2013 roku.

Wydaje mi się, że utyskiwania księcia w jego własnej biografii, które wywołały tak wiele medialnego szumu, to przejaw odwiecznej rywalizacji dwójki rodzeństwa. Wielu psychologów twierdzi, że dzieci wychowywane wraz z dwójką lub większą liczbą rodzeństwa, są znacznie szczęśliwsze niż jedynacy czy te, które dorastają tylko z bratem lub z siostrą. Tak się bowiem składa, że nawet najrozumniejsi rodzice posiadający dwoje dzieci, chociaż starają się ich nie porównywać, to chcąc nie chcąc, tak czynią. A to bywa krzywdzące i bolesne, dla tego, kto wypada w tych porównaniach gorzej. Dopiero przy trójce przychodzi świadomość, że każde z dzieci to odrębny byt, inny człowiek i nie można ich w żaden sposób ze sobą porównywać. Poza tym badania wskazują, że trójka rodzeństwa znacznie rzadziej się kłóci niż dwójka, a jeżeli już dochodzi między nimi do sporów, to nie angażują w nie osób trzecich, tym bardziej rodziców. Harry jest zatem typowym młodszym bratem, utyskującym na to, że starszemu dostały się od życia lepsze kąski, bo rywalizacja z dzieciństwa przeniosła się do życia dorosłego.

Wiele osób spekuluje, że Harry nie jest synem króla Karola III, a owocem miłości księżnej Diany i kapitana Jamesa Hewitta, jednakże fakty podważają krążące plotki. 

Doprawdy, nie wiem dlaczego wciąż tylu ludzi wierzy w tę bzdurę. Harry wcale nie jest podobny do Hewitta, rude włosy odziedziczył po Spencerach, rodzinie swojej matki, zaś z rysów jest podobny do swojego dziadka ze strony ojca, księcia Filipa. Wystarczy porównać zdjęcia męża Elżbiety II z czasów jego młodości ze zdjęciami jego wnuka. Natomiast po Windsorach dostała mu się skłonność do łysienia, zresztą obaj z Williamem tracą włosy tak samo jak Karol III – poczynając od czubka głowy, co też jest uwarunkowane genetycznie. A tymczasem mający za sobą lata młodości, major Hewitt, nadal może pochwalić się gęstą czupryną. On sam zresztą wielokrotnie zaprzeczył, że jest ojcem Harry’ego, chociaż nigdy nie wypierał się romansu z jego matką, w której życiu zjawił się już po narodzinach młodszego syna Diany. Sprawę definitywnie przesądził test DNA wykonany na zlecenie pewnego, dziś już nie istniejącego, tabloidu, w którym porównano materiał pozyskany z wykradzionych z pałacu włosów księcia z materiałem pozyskanym z włosów Hewitta. Wynik był jednoznacznie negatywny – major nie jest ojcem księcia.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Iwony Kienzler „Harry. Książę niepokorny”

Iwona Kienzler
„Harry. Książę niepokorny”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
480
Premiera:
25.10.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-16990-6
EAN:
9788311169906
REKLAMA
Harry and Meghan visiting Catalyst Inc, 2018 (fot. Northern Ireland Office - Prince Harry and Ms. Markle visit Catalyst Inc).

Książę Harry w 2005 roku wziął udział w imprezie Colonials and Natives. Okrzyknięto go po niej kryptonazistą, ponieważ wywołał medialną burzę ubierając replikę munduru noszonego przez niemiecką formację Deutsches Afrikakorps dowodzoną przez generała Erwina Rommla. Jak tłumaczył w swojej autobiografii, strój ten miał mu polecić brat i jego dziewczyna Kate. Do tej pory książę William był autorytetem w oczach młodszego brata. Czy był to początek zawirowań w ich relacjach?

Ani Harry nie był nigdy kryptonazistą, ani nie padł ofiarą braterskiego żartu. To było po prostu niefortunna wpadka, wynik bezmyślności obu książąt, bo William przecież mógł nie dopuścić, żeby jego brat pokazał się publicznie w takim stroju. I z pewnością ten żałosny incydent nie przyczynił się do pogorszenia relacji braci, chociaż młodszy z nich bardzo przeżywał medialną nagonkę.

W dodatku, z niestosowności swojego zachowania zdał sobie w pełni sprawę dopiero po rozmowie z rabinem Wielkiej Brytanii, którą odbył na prośbę ojca. Z jego zwierzeń zawartych w autobiografii, wynika, że wcześniej nie miał pojęcia o ogromie zbrodni nazistów. No cóż, historia nie należała do ulubionych przedmiotów szkolnych Harry’ego.

Książę prowadził awanturnicze, imprezowe życie, ale po wielu przygodach i życiowych zawirowaniach poznał Meghan Markle. Jak ta znajomość wpłynęła na jego życie?

REKLAMA
Harry i Meghan z ambasadorką USA przy ONZ Lindą Thomas-Greenfield podczas wydarzenia na żywo Global Citizen 2021.

Bez wątpienia książę zakochał się w urodziwej Amerykance i to od pierwszego wejrzenia, zresztą po raz pierwszy ujrzał ją na ekranie swego laptopa. A miłość, jak wiadomo, uskrzydla. Z pewnością związek z przebojową i pewną siebie kobietą, korzystnie wpłynął na jego zdrowie psychiczne, a on był, i chyba nadal jest, bezgranicznie szczęśliwy u jej boku. Inna sprawa, że okazał się beznadziejnym wręcz pantoflarzem, w dodatku bezkrytycznie wpatrzonym w żonę. A przy okazji zmiany stanu cywilnego skłócił się z rodziną, przy czym Markle nie była główną winowajczynią w tej sprawie.

Księcia dotknął ostracyzm. Choć sam przyznawał, że chce odciąć się od rodziny, próbował się wkraść się w jej łaski. Czy takim aktem nie było nazwanie córki imionami Lilibet Diana?

Nadanie tych imion córce stanowiło nie tyle próbę powrotu na łono rodziny, ile złożeniem hołdu jego babci oraz tragicznie zmarłej matce. Oboje z Meghan bardzo dali się we znaki królewskim krewnym księcia, a to utrudnia powrót na łono rodziny, zwłaszcza że Sussexowie wciąż toczą z nią medialną wojnę, raz po raz rzucając na nią ładunki wybuchowe. Zupełnie jakby chcieli ją zniszczyć, a tym samym obalić monarchię. Tylko co mieliby na tym zyskać?

Kontrowersyjna autobiografia księcia Harry’ego zelektryzowała czytelników na całym świecie. Opera mydlana jednak trwa. Wskazuje pani, że teraz to Meghan szykuje pewną niespodziankę, ponieważ marzy jej się prezydentura. Historia USA zna już przypadek aktora, który stał się prezydentem. Czy istnieją przesłanki mogące wskazywać na to, że Meghan pójdzie w ślady Ronalda Reagana i czy podjęła już jakieś kroki w tym celu?

Im bardziej wgłębiam się w biografię księżnej Sussexu, tym bardziej wątpię w szczerość jej uczuć do męża. To prawdziwa kobieta sukcesu, której udało się wspiąć na jeden szczyt i która pragnie zdobyć kolejny, nawet idąc po trupach do celu i poświęcając przyjaźnie. Bo przyjaciół porzuca bez słowa, kiedy tylko przestają jej być potrzebni.  Żona Harry’ego od dawna robi wszystko, żeby być na ustach całego świata i kreuje się na osobę z misją, przy czym konia z rzędem temu, kto powie na czym ta misja, poza bezustannym byciu na świeczniku, polega. Faktycznie, „chodzą słuchy”, jakoby Meghan marzyła się prezydentura, ale jeżeli tak jest, to jeszcze długa droga przed nią. Nie można zatem mówić, o podejmowanych przez nią działaniach. Pytanie, czy będzie chciała by towarzyszył jej na w tej drodze Harry, czy po prostu cynicznie się go pozbędzie, gdy tylko przestanie jej być potrzebny.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Bellona.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Iwony Kienzler „Harry. Książę niepokorny”

Iwona Kienzler
„Harry. Książę niepokorny”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
480
Premiera:
25.10.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-16990-6
EAN:
9788311169906
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone