Kwartalnik „Karta” – numer 89

opublikowano: 2016-12-24 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Masowe groby kilkudziesięciu tysięcy ludzi, spór między dwoma narodami mieszkającymi w jednym mieście, zbrodnie na Żydach dokonane w czasie wojny, o których do dziś mówi się niewiele i niechętnie. Jeśli w ogóle się mówi. O czym jeszcze możemy przeczytać w kolejnym numerze „Karty”?
REKLAMA
Karta. Kwartalnik historyczny
nasza ocena:
9/10
cena:
15,00 zł
Wydawca:
Fundacja Ośrodka KARTA
Rok wydania:
2016
Okładka:
miękka
Liczba stron:
151

Jako główny temat, kwartalnik porusza trudną kwestię zbrodni w Ponarach. Tu w latach 1941-1944 Niemcy i specjalny oddział Litwinów ([Sonderkomando]), zamordowali około 80 tysięcy ludzi: Polaków, Żydów, Romów i jeńców sowieckich. Temat numeru przedstawiają mocne, poruszające teksty. Zwracanie uwagi na szczegóły i sam fakt, że czytane zdania są spisane przez świadków tamtych wydarzeń, potęgują emocje i przede wszystkim uwiarygodniają przekaz. Aleksandra Sołowiejczyk-Guter wspomina relację chłopca, który przeżył rzeź:

Na drgające jeszcze, ociekające krwią ciała następna partia musiała rzucać wapno, potem ustawić się na ciepłych jeszcze zwłokach i czekać swojej kolejki. I tak po kolei wystrzeliwano wszystkie grupy. Syn padał w krew ojca, brat rzucał garść wapna w oczy brata. Wreszcie tysięczna, drgająca masa ciał ludzkich, z których nie wszystkich jeszcze uleciało życie, Niemcy zasypali cienką warstwą ziemi i wśród śmiechów i strzelania na wiwat opuścili ten jedyny w swoim rodzaju cmentarz.

Opisuje także celę więzienną, w której gnieździ się wraz z całą masą ludzi w nieludzkich warunkach:

Obok mnie wije się w bólach porodowych młoda kobiet.[…] Pod ścianą kona jakiś starzec: „A bisl Luft” [[Trochę powietrza]] – skarży się cichutko. Mała dziewczynka macha mu nad głową kartką brudnego papieru. Obok młode małżeństwo usiłuje uśpić płaczące niemowlę. Przez cały czas czekania na śmierć, biedacy ci będą bezskutecznie starać się zagotować nad świecą łyżkę wody dla umierającego noworodka.

Takie obrazy stają się przerażająco prawdziwe i na długo zapadają w pamięci.

Wspomnienia ludzi z tamtego okresu przeplatają się z fragmentami Kroniki Zbrodni Kazimierza Sakowicza, dziennikarza i żołnierza AK, który mieszkał w Ponarach i prowadził dziennik w latach 1941-1944. Ten zabieg urozmaica czytanie. Teksty przedstawione są z różnych perspektyw - tak z punktu widzenia ofiar jak i obserwatorów - są o wiele ciekawsze i pozwalają zobaczyć więcej. Mamy z tym do czynienia zwłaszcza w tekstach Kazimierza Sakowicza, który zadziwia prostotą, a czasem wręcz „beztroskim” opisaniem wydarzeń:

Cóż okazuje się – że strzelali polskich adwokatów i doktorów. Strzelano dwóch na raz, rozebranych. Trzymali się fajnie, nie płakali i nie prosili, tylko żegnali się ze sobą i przeżegnawszy się – szli.

O tym, jak bardzo autorzy starali się przedstawić zbrodnię w Ponarach obszernie i rzetelnie, świadczą wspomnienia spisane nie tylko przez ofiary i obserwatorów, ale również sprawców. Temat numeru zamykają dwa artykuły: polskiego profesora Jarosława Wołkonowskiego oraz litewskiej dziennikarki Ruty Vanagaite. Zestawienie ocen ludzi, którzy dziś zajmują się tą tematyką z przeciwnych sobie perspektyw: ofiar i katów, jest bardzo ważnym zabiegiem, który zwiększa rzetelność i wartość przedstawionych tekstów.

Charakterystyczne jest tytułowanie tych artykułów jednym słowem. „Oczekiwanie”, „Przeżycie”, czy „Wykonanie” mogą już na wstępie powiedzieć czytelnikowi bardzo dużo, a jednocześnie mają zbyt wiele znaczeń, które wprowadzają atmosferę tajemnicy i intrygują.

REKLAMA

Dalsze teksty są pogrupowane chronologicznie: poznajemy historie z przedwojnia, okresu II wojny światowej i lat Peerelu. One także opisane są w ciekawy sposób, pozwalający poczuć emocje towarzyszące ludziom, zrozumieć pewne zjawiska i wręcz zobaczyć miejsca, o których mowa. W zadziwiający sposób przedstawione jest przydzielanie kobiet do osiedleńców w tekście „Skazani na Sachalin”:

Naczelnik okręgu i inspektor osiedli decydują wspólnie, kto z osiedleńców i chłopów zasłużył na przydział kobiety.[…] Każdy wybiera bez wydziwiania, bez złośliwych uśmiechów, jak najpoważniej, „po ludzku” ustosunkowując się do brzydoty i starości, do więziennego wyglądu; on przygląda się i chce odgadnąć z twarzy, która jest dobrą gospodynią. I oto jakaś starsza czy młodsza „widzi mu się”, siada więc przy niej i zaczyna rozmowę od serca. Ona pyta, czy on ma samowar, czym kryta jest chata, tarcicą czy słomą. On odpowiada, że ma samowar, konia, dwuletnią jałówkę, a chata kryta jest tarcicą. I dopiero po tym gospodarczym egzaminie, kiedy oboje czują, że sprawa już ułożona, ona decyduje się zadać pytanie: „A krzywdzić mnie nie będziecie?”.

Dobrym zabiegiem jest również zestawienie fragmentów kronik oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii „Wilki” z artykułem historyka Mariusza Sawy, który szerzej opisuje temat, rysuje kontekst i jest aktualnym komentarzem do tych wydarzeń.

Na uwagę zasługuje także tekst „Obywatele Salonu”, który opowiada o ludziach walczących z komunistyczną władzą, o miejscu ich spotkań i dyskusjach, jakie wtedy między sobą toczyli. Czuć wręcz atmosferę tych czasów, a przytoczone rozmowy przybliżają czytelnikom tych ludzi, których dobrze znamy z nie tak dawnej przecież historii: Jacka Kuronia, Aleksandra Halla, Tadeusza Walendowskiego.

Niemal każdy artykuł ma ciekawy lead, który krótko i zwięźle przedstawia, o czym będzie tekst. Bardzo dobrze komponuje się z tytułem, co potęguje ciekawość czytelnika. Wystarczy przytoczyć chociażby zestawienie: „Obraza” z leadem: Polskie miasto zamieszkiwane przez dużą grupę Niemców staje się sceną konfliktu dwóch narodów.

Tekst, zwłaszcza w piśmie historycznym, nie jest jedynym ważnym elementem. Ogromną rolę spełniają także zdjęcia i inne źródła, które urozmaicają artykuły, szerzej pokazują daną tematykę i uwiarygodniają treść. Te elementy również są na bardzo wysokim poziomie. Znajdziemy tu dużo ciekawych fotografii, obszerne fotorelacje dołączone na przykład do tekstu „Bimber ludowy”, czy cały artykuł poświęcony wiejskiemu fotografowi, którego zdjęcia również możemy obejrzeć w Karcie. Interesujący jest także plan mieszkania Tadeusza Walendowskiego, który był tytułowym Salonem we wspomnianym już wcześniej artykule. To wszystko pozwala nam, czytelnikom, na prawdziwą podróż w czasie.

89 numer „Karty” stoi na wysokim poziomie. Jak zwykle poruszane są w nim trudne tematy. Niektóre teksty opisują przerażające wydarzenia i wielkie tragedie, ale wszystko jest przedstawione bardzo rzetelnie. Przytoczone artykuły są tylko przykładami, ale oprócz nich znajdziemy również wiele innych, godnych naszej uwagi. Świetnie uświadamiają one, że historia to nie tylko przeszłość, ale także teraźniejszość

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Anna Szczykutowicz
Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim i harcerka ZHR. Interesuje się historią lokalną, zwłaszcza świętokrzyską partyzantką. Miłośniczka pieszych wędrówek i gór.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone