Moja prawda - Twoja prawda. O „Żegocie” po 70 latach

opublikowano: 2012-12-10 08:53
wolna licencja
poleć artykuł:
4 grudnia minęła 70. rocznica ukonstytuowania się „Żegoty” – Rady Pomocy Żydom. Wiele można o niej powiedzieć, ale dyskusje odbywające się w minionym tygodniu, a szczególnie jedna z nich, zaskoczyły mnie i wywołały głębokie zniesmaczenie. Odnosi się to głównie do stawianych pytań, pogłębiania podziałów mających miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym i podczas II wojny światowej i ich dzisiejszych odbić politycznych, a także do wiedzy osób wypowiadających się jako „specjaliści”.
REKLAMA
Zofia Kossak-Szczucka (1889-1968) - powieściopisarka, działaczka katolicka, inicjatorka Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom.

„Żegota” była i jest dla mnie symbolem, z którego zawsze można zaczerpnąć inspirację do czynienia dobra i gotowości do poświęceń dla słusznej sprawy. Dlatego też głęboko zaskoczył mnie kierunek dyskusji odbywającej się w Domu Spotkań z Historią w Warszawie podczas spotkania zatytułowanego: 70. rocznica utworzenia Rady Pomocy Żydom ŻEGOTA. Czy polityka pamięci musi dzielić? DSH znałem dotychczas z jak najlepszej strony, więc - pomimo tematu budzącego u mnie mieszane odczucia - z chęcią wybrałem się na planowaną debatę. Dodatkowym bodźcem był dla mnie fakt, że w moich badaniach naukowych zajmuję się „Żegotą” i liczyłem, że spotkam tam ludzi, z którymi będę mógł porozmawiać o tej tematyce. Niestety, mocno się rozczarowałem. Podczas całej dyskusji uczestnicy posiłkowali się notatkami, gazetami i książkami dotyczącymi Rady Pomocy Żydom. Już sam ten fakt dał mi do zrozumienia, że nie są to ludzie zajmujący się tym tematem na co dzień. Dlatego też muszę postawić pytanie: dlaczego nie zaproszono do debaty naukowców, którzy zajmują się tym tematem, np. profesora Jana Żaryna czy dr hab. Andrzeja Krzysztofa Kunerta? Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi – niech każdy odpowie sobie na nie sam.

Dyskutujący, wbrew tematowi, nie zastanawiali się nad podziałami w tzw. „polityce pamięci” (nadmienię tu, że dla mnie polityka nie powinna mieszać się do historii), ale bardzo szybko skierowali tok dyskusji w kierunku umniejszenia roli organizacji prawicowych w Radzie i podkreślania, że rację ma tylko jedna ze stron „podzielonej pamięci”. Przedstawiony rys historii powstania zorganizowanego udzielania pomocy Żydom w okupowanej Polsce charakteryzował się licznymi niedopowiedzeniami i błędami. Przykładowo można było się dowiedzieć, że „Żegota” działała tylko w Warszawie i jej najbliższych okolicach, co jest kategorycznym błędem – jej wpływy rozciągały się na większość terytorium przedwojennej Polski, a główne ośrodki znajdowały się w stolicy, Krakowie i Lwowie. Podawane fakty prawdopodobnie pochodziły przede wszystkim z książki Teresy Prekerowej Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1944, ale nie zawsze były zgodne z interpretacją podaną przez autorkę.

Z wypowiedzi można było się dowiedzieć, że praca Rady Pomocy Żydom polegała przede wszystkim na poszukiwaniu środków finansowych, a także, że główna zasługa „Żegoty” to zaopatrywanie w dokumenty Żydów o aryjskim wyglądzie. Tego typu wypowiedzi moim zdaniem umniejszają rolę tej organizacji. Przede wszystkim należy tu powiedzieć, że Radą kierowało prezydium, które pozyskiwało środki finansowe i organizowało działalność referatów (mieszkaniowego, dziecięcego, terenowego i lekarskiego). Prezydium stanowiło reprezentację większości stronnictw politycznych działających w polskim podziemiu i teoretycznie miało tylko organizować i nadzorować udzielanie pomocy ukrywającym się Żydom. W praktyce wszystko wyglądało inaczej – część tych przedstawicieli włączyła się bezpośrednio w akcję ratowania zagrożonych. Wykorzystywali także swoje przedwojenne znajomości by budować strukturę działającą na jak największym terenie, co dawało większe możliwości wykonania powierzonych im zadań. W tym miejscu wypada odnieść się do zanegowania obecności „narodowej prawicy” w strukturach „Żegoty”. Rada nie stosowała klucza partyjnego w organizowaniu siatki współpracujących z nią ludzi – można wśród nich znaleźć przedstawicieli wszystkich stronnictw i osoby bezpartyjne – wystarczy przejrzeć chociażby dane Polaków wyróżnionych przez Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Nie rozumiem takiego sztucznego wyszukiwania podziałów w tej tak istotnej kwestii.

REKLAMA
Julian Grobelny (1893-1944) - działacz PPS-WRN, pierwszy przewodniczący Rady Pomocy Żydom „Żegota”.

Podobnie nie znajduję wytłumaczenia dla słów przytoczonych w trakcie debaty: „Żegotą”, rodziną Kowalskich (odwołanie do filmu Historia Kowalskich, opowiadającego o rodzinie, która została zamordowana przez Niemców za ratowanie Żydów) próbuje się przykryć płonącą stodołę (Jedwabne). Czy pokazywanie chwalebnych postaw Polaków jest zbrodnią? Czy w jakiś sposób niweluje ono postawę mieszkańców Jedwabnego (dodam tu, że dla mnie w całej sytuacji za mało mówi się o kulisach dokonanego pogromu)? Czy cały czas musimy kajać się i prosić cały świat o przebaczenie, zarazem zacierając pamięć o pozytywnych postawach? Moim zdaniem takie stawianie sprawy jest błędne, a nieustanne ataki na Polaków doprowadzają tylko i wyłącznie do zantagonizowania społeczeństwa. Jako historyk uważam, że powinniśmy mówić o obu stronach medalu – chwalebnej i haniebnej, i nie powinno to się odbywać rozdzielnie. Uważam też, że powinniśmy podkreślać właśnie te przykłady bohaterskiego poświęcenia dla zagrożonych Żydów, które dają pożywkę do budowania pozytywnych zachowań u współczesnych. Biorąc pod uwagę podane tu odwołanie do „Żegoty” ośmielę się przypomnieć, że to właśnie Rada dążyła do piętnowania i karania postaw wrogich Żydom.

Poza tym, patrząc na ciągłe piętnowanie Polaków za ich negatywne postawy wobec Żydów, zastanawiam się, czemu nie mówi się o negatywnych postawach tych drugich (zarówno wobec własnej społeczności, jak i wobec obywateli II Rzeczypospolitej), a niejedna relacja wspomina o ich kolaboracji z oboma okupantami – i sowieckim i hitlerowskim.

Na koniec chciałbym odwołać się do pytania, które ewidentnie było głównym problemem roztrząsanym przez debatujących: czy powinniśmy mówić o „Żegocie”? Wydźwięk podanych odpowiedzi niestety nie był jednoznaczny. Dla mnie jest to kwestia całkowicie jasna – o Radzie Pomocy Żydom mówić trzeba. I nie powinny być to ogólniki (poruszane na tym spotkaniu), tylko prezentacja konkretnych postaw ludzkich. Należy upamiętniać tych bohaterów, którzy gotowi byli poświęcić życie swoje i swoich najbliższych, bo uznawali konieczność walki z bestialstwem dokonywanym przez Niemców, a także sprzeciwiali się tym, którzy myśleli inaczej (od Rady wychodziły starania o krytykę i kary dla szmalcowników).

Ostatnią moją uwagą jest coś, co wydawało mi się kryterium powszechnie znanym wśród ludzi zajmujących się nauką – nie znasz się, to się nie wypowiadaj, co w przypadku tego spotkania ma szczególnie znaczenie w odniesieniu do części zaproszonych gości.

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Roguski
Magister historii, doktorant w Katedrze Historii Najnowszej Powszechnej i Polski na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Zajmuje się historią Polski w okresie międzywojennym oraz I i II wojną światową. Aktualnie pracuje nad opracowaniem historii Polskiej Organizacji Wojskowej i Rady Pomocy Żydom „Żegota”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone