Paweł Kowal – „Między Majdanem a Smoleńskiem” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-03-06 15:38
wolna licencja
poleć artykuł:
Tytuł może przyciągnąć niektóre osoby, a odrzucić inne – na mnie w każdym razie ludzie często patrzyli z obrzydzeniem, gdy odpowiadałem, co teraz czytam. Jeśli jednak zrezygnuje się z „lektury z tezą” i wyszukiwania z góry znanych ocen, można docenić książkę, i to z dwóch perspektyw.
REKLAMA
„Między Majdanem a Smoleńskiem”
nasza ocena:
8/10
cena:
32,90 zł
Wydawca:
Literackie
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa ze skrzydełkami
Liczba stron:
296
Format:
145×205 mm
ISBN:
978-83-08-05014-9

„Między Majdanem a Smoleńskiem” jest trzecią książką Pawła Kowala, która ukazała się w przeciągu nieco ponad roku, obok zbioru publicystyki „Krajobraz z mistralami w tle” i doktoratu poświęconego rozpadowi komunizmu w Polsce. Ci, których tytuł najnowszej publikacji przyciągnie, mogą się rozczarować. Nie znajdą w wywiadzie-rzece żadnych mocnych tez o katastrofie smoleńskiej – poglądy Kowala są bardzo wyważone. Skądinąd nic chyba dobitniej nie świadczy o degeneracji debaty publicznej niż fakt, iż słowa „w sprawie katastrofy naszym przewodnikiem powinny być konkretne ustalenia” wydają się rzeczowe i umiarkowane. Druga z wspomnianych grup zapewne po Kowala w ogóle nie sięgnie, bo wiadomo – do niedawna pisior, związany z Kaczyńskim, a i Smoleńsk w tytule. A wszyscy dobrze wychowani ludzie wiedzą, że to pijany Kaczyński spowodował katastrofę, wyrywając pilotom stery.

Autor nie szafuje więc kontrowersyjnymi tezami, książka jest za to świetną publicystyką dotyczącą spraw międzynarodowych, głównie w odniesieniu do polityki wschodniej. Czy ktoś zgadza się, czy odrzuca „linię Giedroycia”, pewne założenia tejże znać powinien. Kowal doskonale sprawdza się jako przewodnik po jej współczesnej interpretacji, łączy chłodną analizę z szerszym podejściem, umieszczonym w kontekście polskiej myśli politycznej, nie rezygnując z okraszania tego anegdotami, co umila lekturę. Oczywiście czasem w prezesie PJN dochodzi do głosu romantyk i dowiadujemy się, iż:

Polacy potrzebują udziału w szerszej republice, potrzebują partnera, z którym będą się umawiali na robienie czegoś wspólnie. A Polak z samymi tylko Polakami nie czuje się dobrze.

Niemniej mała liczba takich wstawek nie zrazi nawet ludzi mających się za najtwardszych realistów, takich, co to czytają Hobbesa do porannej kawy. A powiedzieć trzeba, iż Kowal potrafi uzasadnić „koncepcję jagiellońską” bez sięgania do mglistej historiozofii czy metafizyki. Jedyne, czego można żałować, to dość rzadkie odwoływanie się do sprawy –przede wszystkim ekonomicznego – potencjału Polski i jej zdolności do prowadzenia aktywnej polityki.

Dużą zaletą wywodów Kowala jest przedstawienie wysiłków polskiej dyplomacji na tle polityki wewnętrznej danych państw. Podkreśla on różnice w podejściu poszczególnych partii do Polski, ale też zwraca uwagę na częste niedostrzeganie przez Polaków podobieństwa elit państw postsowieckich:

REKLAMA
Nawet jeśli dochodzi do konfliktów i animozji między politycznymi elitami Rosji i Ukrainy, to są to trochę spory wśród znajomych. Najczęstszy błąd, jaki popełniają nasi politycy, polega na tym, że jadą na przykład do Kazachstanu i namawiają tamtejszych polityków, by występowali przeciw Rosji. To bez sensu, przynajmniej w tym pokoleniu. Zbyt silne jest poczucie wspólnych rodowodów. Ten sam akademik, ta sama szkoła dyplomatyczna, ten sam Komsomoł, podobne wspomnienia”.

A, jak podkreśla Kowal, na Wschodzie tradycyjna, personalna dyplomacja nie zamiera.

Poza aspektem publicystycznym, „Między Majdanem…” stanowić będzie świetne źródło do historii polskiej dyplomacji. No, może nie będzie to „kaczystowski” odpowiednik „Diariusza” Szembeka, ale wspomnienia z działalności w MSZ, opisy funkcjonowania mechanizmów decyzyjnych czy charakterystyki polityków i dyplomatów zapewne zachowają wartość przez wiele lat. Niby każdy wiedział, że Lech Kaczyński nie uczestniczył w obchodach rocznicy rzezi wołyńskiej, by nie stawiać w złym świetle swoich starań o pojednanie polsko-ukraińskie, a w 2010 próbował przejąć postkomunistyczny elektorat – no, ale kiedy potwierdza to osoba z jego otoczenia, to jest to tym bardziej znaczące. Oprócz tego przedstawione są oceny niektórych polityków, zaskakująco dobrze wypadają Kwaśniewski („Za sprawą Kwaśniewskiego Polska zaczęła prowadzić na Wschodzie realną politykę”) i Komorowski. Wreszcie w ostatnim rozdziale Kowal wspomina wydarzenia bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej i przygotowania do wawelskiego pogrzebu.

Wywiad-rzeka z Pawłem Kowalem to książka niegłupia i wciągająca, a lepszej rekomendacji chyba dać nie można.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Mleczak
Student Instytutu Historii UJ. Interesuje się historią dyplomacji i dziejami Hiszpanii (XIX-XX w.), działa w Krakowskim Klubie Teologii Politycznej. W wolnym czasie czyta science-fiction, pływa i tłucze w Europa Universalis.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone