TVP Historia - wpuszczeni w kanał

opublikowano: 2007-08-11 21:22
wolna licencja
poleć artykuł:
W maju wystartował długo oczekiwany kanał telewizji publicznej — TVP Historia. Miał on zrewolucjonizować mówienie o historii. Tymczasem po kilku miesiącach emisji należy zapytać o sensowność jego istnienia.
REKLAMA

Środowisko historyków i osób zainteresowanych historią od dawna domagało się od telewizji publicznej stworzenia kanału tematycznego dotyczącego historii. Miało to zmodernizować dotychczasowe sposoby jej przekazywania i pomóc w jej promowaniu. Zapowiadano, że TVP Historia będzie miała charakter nowoczesny i otwarty. — TVP Historia będzie wciągać odbiorców do interaktywnego dialogu (SMS-y, Internet), przedstawiając do oceny różne historyczne zagadnienia, argumenty stron i odmienne interpretacje, np. zwolenników powstań i ich adwersarzy, oceny zamachu majowego czy powstania warszawskiego — czytamy na stronach TVP.

Idea telewizji historycznej nie była obca prezesowi TVP, Bronisławowi Wildsteinowi. Zwolennik tzw. polityki historycznej od początku swojego prezesowania naciskał na stworzenie stosownego kanału. Przedwczesne otwarcie (11 listopada 2006 r.), będące reakcją na uruchomienie stacji o podobnej tematyce na Platformie N koncernu ITI, było niezwykle huczne. Na Zamku Królewskim w Warszawie powstanie TVP Historia świętowali: prezydent Lech Kaczyński, prezes TVP, intelektualiści i historycy. Całość uświetniła debata dotycząca narodów Europy Środkowo-Wschodniej, prowadzona przez Normana Davisa.

W rzeczywistości emisja programu rozpoczęła się ponad pół roku później, w maju 2007 roku. TVP nie wyciągnęła żadnych wniosków z krytycznych opinii po inauguracji TVP Kultura. Nowy kanał tematyczny, w założeniu szeroko dostępny, trafił jedynie do wąskiej grupy telewidzów. Początkowo nadawany był w tzw. paśmie popołudniowym, obecnie emisja jest już ciągła.

Tuż po inauguracji wiązałem z nową stacją pewne nadzieje. Wyraźny brak debat historycznych w dotychczasowych ramówkach telewizyjnych spowodował, że jakikolwiek program o takim charakterze wydawał się interesujący. Fascynacja szybko jednak minęła. Ciekawe i frapujące tytuły programów okazały się swoistymi wioskami potiomkinowskimi. Wkrótce okazało się, że — oprócz żmudnych debat — TVP Historia nie ma wiele do zaproponowania. Schematyzm twórców kanału bywa rażący. Niezależnie od tego, czy program dotyczy trudnych spraw polityki gen. Franco, czy wojskowości 2 Korpusu PSZ na Zachodzie posiada pewne stałe cechy. Większość produkcji nagrywana jest w studiu i ma charakter zwykłej rozmowy. Prawie niezmienna scenografia, dyskusja przebiegająca w grobowej niemal atmosferze — krótko mówiąc: przeraźliwa nuda — to główne cechy produkcji TVP Historia. Ta wybuchowa mieszanka uzupełniana jest czasem filmem dokumentalnym, najczęściej wyprodukowanym w okresie… PRL-u. Próżno tu szukać interaktywnego dialogu z widzem czy rozpalających dyskusji.

Największą wadą kanału jest zdecydowany brak nowoczesnych produkcji dokumentalnych, jakie znamy chociażby z Discovery Channel. Korzystanie z archiwalnych materiałów sprzed 30 lat, często zdezaktualizowanych, zakrawa na śmieszność. Dodatkowo władze nowej telewizji nie zadbały o jakąkolwiek warstwę informacyjną. Życie środowiska historycznego praktycznie w TVP Historia nie istnieje, brakuje zwłaszcza obiecanego pasma reportażu. Stacja w gruncie rzeczy niczego nowego sama nie produkuje.

REKLAMA

Od początku wiele krytycznych słów padło pod adresem osób pracujących w TVP Historia. Nazwiska takie jak Semka, Ziemkiewicz czy Kłopotowski nie są nazwiskami nieznanymi. Wydaje się, że zatrudnienie do prowadzenia programów aktywnych komentatorów codziennych wydarzeń, mocno zaangażowanych w debatę publiczną, nie było udanym pomysłem. Pomijam już setki mniejszych lub większych wpadek obnażających luki w wiedzy historycznej. TVP Historia zaprosiła do prowadzenia programów redaktorów pracujących w mediach od wielu lat, dodatkowo dość luźno związanych z historią (choć Pan Semka jest przecież jej absolwentem). Tymczasem, można by oczekiwać ludzi nie tak jednoznacznie kojarzących się z określonymi — prawicowymi na ogół — poglądami, dających nadzieję na bezstronność i fachowość.

Najciekawsze wśród tych pomyłek wydaje się pasmo filmowe. Prezentowane są znane i lubiane filmy historyczne (Królowa Bona, Pogranicze w ogniu, Blisko, coraz bliżej). Pomysł świetny, niestety, ze świecą możemy szukać jakiegokolwiek komentarza do filmu. Widz nie jest przygotowywany merytorycznie do oglądania perypetii bohaterów. Kontekst historyczny nie jest uzupełniany, dla wielu pozostaje więc tajemniczy. Widz oglądający Królową Bonę wielu rzeczy dotyczących obyczajowości i kultury Polski jagiellońskiej nie zrozumie, a kontemplując Pogranicze w ogniu, nie dowie się o strukturach i działalności polskiego wywiadu. Władze TVP powinny już dawno udać się na korepetycje do właścicieli telewizji Kino Polska, która prześciga telewizję publiczną w sposobie realizacji programu o wiele lat.

Przede wszystkim w TVP Historia razi brak profesjonalizmu. Gadające głowy nijak mają się do zapowiadanej rewolucji w sposobie mówienia o historii, program realizowany jest dość chaotycznie, wyraźnie bez obszerniejszego pomysłu. I nie jest tu wytłumaczeniem brak pieniędzy, historia jest bowiem tematem niezwykle delikatnym. TVP Historia wygląda jak wymuszona odpowiedź na uruchamiane przez konkurencję kanały tematyczne. Przygotowywanie tak ważnego kanału bez odpowiednich funduszy jest świadomą (bo trudno wytłumaczyć to bezmyślnością) krzywdą wyrządzoną historii.

Badania socjologiczne dotyczące preferencji telewizyjnych pokazują wyraźnie, że historia może być doskonałym źródłem rozrywki. Niezwykła popularność Sensacji XX wieku wynikała z tego, że program niósł również, obok bagażu informacji i wiedzy (dla zwyczajnego, szarego człowieka często wręcz wiedzy tajemnej), ogromne pokłady rozrywki. Oglądanie programu Bogusława Wołoszańskiego stało się sposobem na spędzanie wolnego czasu. Trudno mi sobie wyobrazić, aby przeciętny widz z równym zafascynowaniem przyglądał się nudnawym dyskusjom Rafała Ziemkiewicza, hucznie nazwanym Kontrowersjami historycznymi. Twórcy TVP Historia jakby o tym zapomnieli. W imię popularyzacji historii oferowana jest nam akademicka papka w dość miernym wykonaniu.

Historia wymaga dziś nowoczesnej promocji i pomysłu. Musi się stać rozrywką i sposobem na spędzanie wolnego czasu. Można uprawiać historię tak, aby była ona ciekawa nie tylko dla wąskiego grona jej fascynatów. Media, a zwłaszcza telewizja, oferują tych możliwości niezliczoną ilość. Tymczasem TVP Historia pokazuje, jak nie powinno robić się telewizji tematycznej. Środowisko historyczne, historycy, miłośnicy historii wpuszczeni zostali, nie po raz pierwszy, w kanał. Pytanie, czy nie warto spróbować jeszcze raz, wydaje się jak najbardziej zasadne.

Przejdź do dyskusji na forum.histmag.org

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone