Zapomniana historia Ruchny – majątku rodu Łubieńskich

opublikowano: 2017-03-11 17:50
wolna licencja
poleć artykuł:
W XVI i XVII wieku Ruchna była częścią tzw. włości węgrowskiej, należącej do rodu Radziwiłłów. Zmiany właścicieli dawały jej szanse rozwoju. Jednak II wojna światowa, a raczej jej następstwa, całkowicie pozbawiły Ruchnę miana szlacheckiej rezydencji. Dlaczego tak się stało?
REKLAMA

Od 1782 roku, kiedy to Węgrów przestał należeć do Radziwiłłów, miastem władali różni magnaci. Z rąk rodu Ossolińskich na krótki moment trafiło do Stanisława Klickiego, ostatecznie jednak, jako majątek prywatny, znalazło się we władaniu magnackiej rodziny Łubieńskich, którzy swoją rezydencję założyli właśnie w niedalekiej Ruchnie.

Park dworski

Pod koniec XIX wieku właścicielem Ruchny był Stanisław Łubieński. To właśnie za jego sprawą powstał tu wyjątkowy park dworski, w całości zaprojektowany przez znanego i cenionego Waleriana Kronenberga. Ten piękny przed laty ogród spacerowy wykonany został, na wzór parków angielskich, na kształt wielokąta. Jego głównym elementem kompozycyjnym były cztery łączące się ze sobą stawy połączone z Liwcem. Dziś są one zaniedbane i niezagospodarowane. Zanieczyszczone, w otoczeniu odpadów i śmieci, z pewnością nie wyglądają tak jak planowano to w 1895 roku.

Fragment mostu na terenie parku przy pałacu rucheńskim.

Co ciekawe, w parku rucheńskim zachował się rzadko występujący w Polsce miłorząb japoński. Park dziś jest częściowo w rękach prywatnych, przez co są małe szanse na przywrócenie mu dawnego blasku. Budowa parku była związana z postawieniem nieopodal niego dworu Łubieńskich, co było charakterystyczne dla majątków tego rodu. Ruchna miała szansę stać się wyjątkowym miejscem, jednak nadchodząca wojna pokrzyżowała te plany.

Ruchna a II wojna światowa

Do roku 1939 majątek Łubieńskich funkcjonował w spokoju i dopiero następne lata sprowadziły nań czarne chmury. W latach 1939–1944 okupanci niemieccy przejmowali niemal wszystkie majątki ziemskie, wśród nich także Ruchnę. Z odebranych terenów naziści planowali utworzyć „liegenschaft” – posiadłości rolne administrowane przez niemieckiego pełnomocnika. – Ludzie, jakby to powiedzieć... żyli w zgodzie z Niemcami, do czasu jak im nie przeszkadzaliśmy – stwierdza Regina Roguska, mieszkanka Ruchny w czasie okupacji. Formy „przeszkadzania” mogły być różne. Rozległe lasy rucheńskie w czasie wojny służyły podziemiu między innymi za „magazyn”. Przechowywano tam broń, benzynę, oleje a niekiedy również obsługiwano radiostację.

Okupant stosował różne represje, często karząc mieszkańców za absurdalne rzeczy. Mówi o tym m.in. dokument wystawiony przez starostę Grassa – niemieckiego działacza pacyfikacyjnego: „Z powodu złej dostawy bydła została przeprowadzona akcja w Gminie Ruchna”. Mowa tu o tzw. łapance, w wyniku której dwóch rucheńskich gospodarzy wysłano do obozu w Treblince. – Ludzie żyli w zgodzie z Niemcami, chociaż mówili, że jak wybiją Żydów to wezmą się za nas – mówi Regina Roguska. W trakcie wojny pałac Łubieńskich przeznaczony na kwatery dla Niemców. – Mieszkało tam sporo żołnierzy – wspomina mieszkanka wsi – była tam nawet jedna niemiecka rodzina, pamiętam jak bawiłam się z ich córką, mówili na nią Urza.

REKLAMA
Resztki bramy Pałacu Łubieńskich.

„Na środku pokoju stał pusty fortepian”

Pamiętam, że było tam dużo pokoi – tak zaczyna swoją opowieść Regina Roguska, osoba która jako jedna z nielicznych, miała tak bliski kontakt z niemieckimi okupantami – Chodziłam do nich razem ze swoją sąsiadką, Jadwigą Polak, tak się chyba nazywała, nie pamiętam dokładnie. Ona tam służyła jako kucharka i zabierała mnie ze sobą, żebyśmy się razem bawili. W Ruchnie nie było wtedy dużo dzieci. Więc mała Urza nie miała koleżanek. Na początku bałam się tam chodzić. Wielki, z czerwonej cegły budynek, przyprawiał mnie o dreszcze ale z czasem się do niego przekonałam. W tym pałacu było wszystko, dosłownie wszystko. Pamiętam do dziś ten ogromny drewniany fortepian na środku salonu, na którym nikt nie grał. Po prostu stał. Jako ozdoba.

Pamiętam, jak któregoś dnia bawiłyśmy się z Urzą i z moja starszą koleżanką w „strzelanie” – wspomina dalej pani Regina – Urza i ja strzelałyśmy z drewnianych pistoletów do stojącej na murku dziewczyny. Krzyczałyśmy przy tym „pu pu w nemca, pu pu w nemca”, co oznaczało: strzelaj w Niemca. I wtedy obok tego murku przechodzili niemieccy żołnierze. Myślałyśmy, że nas zbiją czy coś, a oni po prostu koło nas przeszli. Ten „beztroski” czas zabawy skończył się wraz z nadejściem Ruskich ze wschodu. Niemcy na tę wieść od razu zaczęli uciekać. Po złości podpalili też pałac w parku. Ludzie chcieli go ratować, przynosili wiadra z wodą, ale Niemcy od razu ich zestrzeliwali. Nikogo nie dopuścili. Kiedy już po części spłonął, wyjechali. Może i dobrze, że Ruskie na nas naszli, przecież gdyby nie oni to Niemcy kiedyś w końcu i nas by pozabijali – kończy osiemdziesięcioletnia dziś kobieta.

Po wojnie

Dwór został spalony w 1944 roku. Na jego terenie w czasach Polski Ludowej ustanowiono Państwowe Gospodarstwo Rolne. Majątek Łubieńskich po wojnie został znacjonalizowany. Co raz bardziej zaniedbywany, podlegał pogłębiającej się degradacji. W końcu stał się ruiną, która w dalszym ciągu nie ma właściwej opieki. Do dnia dzisiejszego zachowały się tam głównie zabudowania podworskie, murowany czworak i stare budynki dawnej szkoły sprzed 1906 roku.

Pałac Łubieńskich w Ruchnie nie jest odosobnionym przykładem. W miejscowości Okuniew (powiat miński) również znajdują się ruiny magnackiego budynku, zaś w miejscowości Kolano na Podlasiu do dzisiaj zachował się zabytkowy dwór Łubieńskich.

Przeszłość ma ogromny wpływ na teraźniejszość. To jak obecnie wygląda Ruchna zależy nie tylko od władz, ale także od ludzi którzy w niej mieszkają. Bo dbanie o tradycję i historię leży w naszym wspólnym interesie.

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Radosław Rybak
Pochodzi z Węgrowa. Od zawsze interesuje się historią, w szczególności Polski. Jego pasjami jest także filozofia i polityka. Stara się obiektywnie patrzeć na obecne poczynania swojego państwa. Ma nadzieje, że kiedyś zła passa się odwróci. Z reguły jest optymistą.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone